Witajcie!
Moje kociaki wczoraj zaczęły wymiotować. Ale od początku:
Od dwóch miesięcy mamy Piankę. Była szczepiona, odrobaczana. Wszystko było OK.
Dwa dni temu wzięliśmy jej siostrzyczkę - Petrę. Na początku było dobrze, ale przedwczoraj wieczorem zwymiotowała dwa razy. Pierwszy raz było widać kawałeczki nieprzetrawionej marchewki, za drugim razem - już jakby resztką treści żołądkowej.
"Spoko, to pewnie zmiana karmy tak na nią zadziałała" - pomyślałem.
Ale później Pianka też zaczeła wymiotować. Dziś w nocy kilka razy.
Petra dziś też wymiotowała.
Nie mają biegunki.
Dziewczynki wymiotują niestrawionym jedzeniem. Suchym i takim z puszki.
Petra zachowuje się normalnie. Pianka jest troszkę osowiała - ale taka była od kiedy się nowy kot pojawił. Wczoraj Tylko zachowywała się jakby dostała rujki. Pomrukiwała głośno. Przytulała się. "Nadstawiała pupy".
Nie mam książeczki zdrowia Petry - pani z fundacji ma mi ją przesłać pocztą.
Lecieć do weta, czy się wstrzymać jeszcze? Rodzice od kiedy pamiętam mieli koty - mówią żebym poczekał.