Wstrząsnęło mną to forum

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 25, 2011 10:12 Re: Wstrząsnęło mną to forum

PcimOlki pisze:Co chcesz zrobić gościowi, który ma chorego członka rodziny, któremu konieczne jest podawanie zastrzyków, a gość ów na widok igły ze strzykawką mdleje?
Myśl choć trochę - jeśłi ty coś możesz, nie znaczy, że może każdy, bo na bank znajdzie się coś, czego ty nie możesz.

Różnie bywa, ale konieczność zmusza do przełamania oporów, zwłaszcza jeśli w grę wchodzi dobro kogoś bliskiego. Stanęłam niedawno przed takim dylematem: do tej pory mdlałam na widok igły, a wizja wkłucia jej w czyjeś ciało powodowała, że krew odpływała mi i miałam mroczki przed oczami (autentyczne, to nie jest metafora).
Zacisnęłam zęby, wkłułam się i modliłam się, by nie zemdleć. Następne poszły już lepiej.

I sorki, ale nie końca rozumiem Twoje podejście (EDIT: podejście w kwestii wyrozumiałości do owego "obrzydzenia"). Owszem, każdy ma prawo czuć obrzydzenie do różnych rzeczy, ale kalectwo jest stanem specyficznym, wymaga nieco odmiennego podejścia. Nie da się go sprowadzić do prostego "nielubienia" czy "obrzydzenia", jakie można czuć wobec żab, myszy czy pająków. Jest niezawinionym stanem, który losowo dotknął i skrzywdził inną żywą istotę.
I wydaje mi się, że werbalizacja własnych odczuć wobec kalectwa powinna być jednak subtelniejsza niż wobec np. pająków czy myszy.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 25, 2011 10:45 Re: Wstrząsnęło mną to forum

PcimOlki pisze:
lawinka pisze:Szczerze to strata takiej koleżanki to żadna strata.. Niektórych ludzi obrzydza kalectwo,...i.

A jeszcze innych obrzydzają pająki, myszy, szczury, a nawet koty.

lawinka pisze:...
.... Naprawdę rozumiem ze można się nieswojo czuć gdy pierwszy raz ma się kontakt z kalectwem, ciężką chorobą ale przecież taka osoba nie jest temu winna a na pewno nie jest gorsza.

Żadna osoba nie jest winna - po prostu tak jest i bardzo trudno może być temu zaradzić, nawet przy dużym samozaparciu i dobrej woli. Co chcesz zrobić gościowi, który ma chorego członka rodziny, któremu konieczne jest podawanie zastrzyków, a gość ów na widok igły ze strzykawką mdleje?
Myśl choć trochę - jeśłi ty coś możesz, nie znaczy, że może każdy, bo na bank znajdzie się coś, czego ty nie możesz.


Myśl choć trochę? Właśnie myślę i sama jak znalazłam się w obliczu choroby ojca i siostry to mimo że kosztowało mnie to naprawdę dużo przełamałam się choć pewne rzeczy wydawały mi się nie do przejścia. To nie jest bohaterstwo to jest normalne a jak tego nie rozumiesz to Ty trochę się zastanów...
Obrazek

Największe zło to tolerować krzywdę.
— Platon

Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. - Emile Zola

lawinka

 
Posty: 178
Od: Nie mar 16, 2008 15:42

Post » Wto sty 25, 2011 10:54 Re: Wstrząsnęło mną to forum

A gdyby owa kobieta, która tak bezpośrednio wyraziła swoje odczucia wobec kota bez oka, była równie bezpośrednia np. wobec matki kalekiego dziecka(przykładowo -upośledzonego w stopniu znacznym, nazwijmy rzecz po imieniu: bełkocącego, śliniącego się i robiącego w pampersy), to też by było takie normalne?
Czy może jednak zamiast brutalnego "brzydzę się" można użyć " nie mogę na to patrzeć", "to za trudne dla mnie, przepraszam, ale nie mogę".
Niby nic (nawet nie wymaga kłamania i udawania), ale dla opiekuna kolosalna różnica.
O to mi chodziło. Każdy ma prawo do własnych odczuć, ale nie żyje w próżni. I tym bardziej należy szanować odczucia tych, którzy mają bezpośredni kontakt z kalectwem (swoim, swoich najbliższych czy choćby swoich zwierzaków).

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 25, 2011 11:06 Re: Wstrząsnęło mną to forum

skaskaNH pisze:A gdyby owa kobieta, która tak bezpośrednio wyraziła swoje odczucia wobec kota bez oka, była równie bezpośrednia np. wobec matki kalekiego dziecka(przykładowo -upośledzonego w stopniu znacznym, nazwijmy rzecz po imieniu: bełkocącego, śliniącego się i robiącego w pampersy), to też by było takie normalne?
Czy może jednak zamiast brutalnego "brzydzę się" można użyć " nie mogę na to patrzeć", "to za trudne dla mnie, przepraszam, ale nie mogę".


NIE. Człowiek powinien poszukać gdzie ma organ zwany mózgiem i go użyć żeby opanować nieprzyjemne reakcje. Dlaczego? Dlatego, że to obiektywnie niewielki dyskomfort przez obiektywnie krótki czas, a dla drugiej osoby gigantyczna różnica.
Wyrazić się może 3latek. Albo makak. A wrony to nawet zadziobują odmieńca. Jak się chce być homo sapiens (z tego co pamiętam definicja zakłada MYŚLENIE) a nie makakiem czy wroną to się należy odpowiednio zachowywać. A jak się nie chce to po pieluchę, na drzewo albo do zoo. Jako eksponat "homo niesapiens".
Nie mam nic przeciwko makakom ani wronom. Dopóki nie udają że są ludzmi :/

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Wto sty 25, 2011 11:10 Re: Wstrząsnęło mną to forum

Poker71, ja to wiem i w sytuacjach, kiedy ja miałam bezpośredni kontakt z takimi przypadkami, nie dawałam tego w żaden sposób odczuć, zgadzam się z tym, co napisałaś wcześniej, że dla mnie to chwila wysiłku, która jest niczym w porównaniu z codziennym życiem i wysiłkami np. rodziców kalekiego dziecka.
Staram się jednak zrozumieć, że nie każdy tak może, ale jeśli już, to niech się zdobędzie na odrobinę subtelności i delikatności.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 01, 2011 9:35 Re: Wstrząsnęło mną to forum

Czy może jednak zamiast brutalnego "brzydzę się" można użyć " nie mogę na to patrzeć", "to za trudne dla mnie, przepraszam, ale nie mogę".
Niby nic (nawet nie wymaga kłamania i udawania), ale dla opiekuna kolosalna różnica.
O to mi chodziło. Każdy ma prawo do własnych odczuć, ale nie żyje w próżni. I tym bardziej należy szanować odczucia tych, którzy mają bezpośredni kontakt z kalectwem (swoim, swoich najbliższych czy choćby swoich zwierzaków).[/quote]

Nasza dyskusja oddryfowała troche w złym kierunku. Bo tak naprawdę historia z kotkiem bezoczkiem i niezręczną w słowach sąsiadką jest tylko uosobieniem pewnego bardzo głęboko leżącego zmagania cżłowieka: NATURA vs. KULTURA. Bo prawda jest taka że to co uważamy za szlachetne, dobre i politycznie poprawne, tak naprawdę naturalne NIE JEST. Musimy sobie zdać sprawę że w naturze kalekie koty poprostu giną, tak jak gina wszystkie uszkodzone, niewykształcone osobniki, własnie po to by nie przenosiły wadliwych genów, by nie degenerowały gatunku. Tak to jest w przyrodzie urządzone, i to jest normalne, tak jak normalne jest że młode bociany wyrzucają z gniazda najsłabszego by rodzice mogli skupić się na wykarmieniu najsilniejszych, normalne jest że gryzonie potrafią zjadać własne młode w chwili głodu czy zagrożenia. Taka jest przyroda, tak jest to urządzone i musimy się z tym pogodzić. Również człowiek jako część przyrody taką własnie postawę ma zakodowaną w genach jako naturalną. Tak więc Spartanie eliminujący ze swej społeczności niepełnosprawnych, japończycy wynoszący sędziwych staruszków na wielka górę by tam w spokoju mogli oddać duch, zachowywali się w zgodzie z naturą. I w zgodzie z naturą zakodowany jest w nas lęk i niechęć, a wręcz nawet obrzydzenie do osobników chorych. Najbardziej pierwotna część naszej natury każe nam odwrócić głowę przed kalekim czy oszpeconym. A ponieważ jest to immannentną cechą nas jako części przyrody ożywionej, nie ma sensu tego potępiać, tak jak nie ma sensu potępiać tego że odczuwam głód, pragnienie,czy lęk. Odczuwamy to, mamy PRAWO to odczuwać. Ale traz przychodzi pytanie co możemy z tym odczuwaniem zrobić, jak je przepracować, skanalizować, przetworzyć w zachowanie. Do tego własnie służy nam KULTURA. Miłosierny samarytanin ma ledwie dwa tysiące lat- w historii ewolucji to maleńka chwilka, troska o dziecko sięga jakieś dwieście lat wstecz, troska o zwierzę do świadomości niektórych ludzi nawet jeszcze nie dotarła. A więc Ci z nas którzy w taką ofiarną troskę wkałdają całych siebie, są przedstawicielami i głosicielami KULTURYw nie mniejszym stopniu niż najznamienitsi humaniści. Kulturą przezwyciężamy naturę, naginamy jej prawa do głosu serca , pokazujemy ze człwiek jest czymś więcej niz tylko inteligentnym zwierzęciem. Ale nie jest to wcale łatwe i samo nie przychodzi.
Pamiętam historię z dzieciństwa: ponieważ rodzce nie zgadzali się na większe zwierzęta w domu, mogłam trzymać jedynie chomiki. Poszłam więc któregoś dnia do sklepu zoologicznego i oczom moim ukazał sie taki widok: w szkalnej gablocie radośnie brykały słodkie małe chomiczki a wśród nich załośnie kuśtykał jeden starszy, wyraźnie większy od innych. po chwili dostrzegłam że nie miał łapki. Był "uszkodzony" niepełnowartościowy, i mimo że przeceniono go na parę groszy, nikt go nie chciał. Nie zapomnę tej chwili zmagania, w której z jednej strony czułam ze ta istota też pragnie miłości, że zasługuje na nią może nawet w większym stopniu niz pozostałe, a z drugiej strony czułam sie tak jak ta nieszczęsna sąsiadka- perspektywa codziennego patrzenia na kalekie zwierze... poprostu mnie przerosła. Wskazałam spredawcy jdnego ze zdrowych chomików, zapłaciłam i ruszyłam do domu, przez całą droge płacząc rzewnymi łzami nad własna słabością i nad niechcianym chomikiem który został tam, opuszczony przez wszystkich. Zrozumiałam że powinnam postąpić inaczej i płakałam bo nie potrafiłam postąpić właściwie.

mama-san

 
Posty: 180
Od: Pt lis 19, 2010 16:00

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Marmotka, sylwiakociamama i 219 gości