witam,
jestem tutaj pierwszy raz ale i dlatego zę nie wiem co mam robic.. rozpaczliwie szukam pomocy juz o obcych ludzi którzy przygotują mnie na walkę z białączkę albo na śmierc..
Cygan jest 8 mies kocurkiem. Generalnie małe ADHD, z wielkim sercem i chęcią przytulania.Tak było do poniedziałku.. Od piatku Cygan mniej sie ruszał, miauczał gdy sie go brało na ręce, stawał się agresywny do innych domowników procz mnie.
W poniedziałek o 6 rano powiedziałam dość, czas oddać go w rece weta.
Powiekszona śłedziona i watroba. Zabrałam go popołudniu z umowiona wizytą na wt. Po 19 dostałąm tel by natychmiast stawic sie w klinice bo z Cyganem jest źle..
Badanie krwi dało złe wyniki, i od razu pytanie weta czy robimy test na białaczkę. Nie musiałam go robic bo w srodku wiedziałąm ze bedzie pozytyw. I nie mysliłam się..
Cygan codziennie jezdzi do kliniki na kroplówki ktore maja mu wspomoc watrobę. a wczoraj wieczorem dostał interferon doustny.
Nie wiem co mam myśłeć.. po wczorajszej kroplowce zjadł z ochotą, ok 20 dostał interferon.. zrobił się senny, bez życia.całą noc przespał w przedpokoju, nie poruszajac się prawie wcale , a jelsi juz wstał to robił 2-3 kroki i padał zasypiajać.
pomożcie..
staram sie być silna, walczyc do konca ale coś mi kurde nie wychodzi... ;(