szukamy kociej niani lub hotelu na tydzień

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lis 23, 2010 1:42 Re: szukamy kociej niani lub hotelu na tydzień

Ja pracuję dorywczo jako opiekunka do zwierzaków - i rzeczywiście najlepsze dla nich jest zostawienie ich w domu z nowym człowiekiem.
W sumie na przestrzeni trzech ostatnich lat opiekowałam się od jednym do sześciu kotów w okresach od 2 dni do trzech tygodni (już tych właścicieli znam na tyle, że w tym czasie mieszkałam u nich). Przez dwa tygodnie opiekowałam się też (z mieszkaniem) psem z reumatyzmem - wielki wilczur wynoszony 3 razy dziennie w szelkach na spacer.

Zawsze można się poznać przed, poprzebywać razem, spisać umowę, te sprawy :)

Powodzenia w szukaniu pomocy :)

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Wto lis 23, 2010 1:57 Re: szukamy kociej niani lub hotelu na tydzień

mziel52 pisze:Wstaw trzy kuwetki, jedzenia rożnego można też raz dziennie postawić i będzie ok. Wielokrotnie opiekowałam się takimi kotami w rodzinie i u znajomych, i nie znam lepszej alternatywy. Kot jest u siebie, regularne codzienne odwiedziny dają mu poczucie bezpieczeństwa, a brak towarzystwa jest tu najmniejszym problemem, kot ten tydzień prześpi i już.
Zmiana mieszkania i opiekunów to zawsze większy stres, a kot w stresie traci odporność i może zachorować w nowym środowisku, zwłaszcza hotelikowym, gdzie się przewijają różne zwierzęta, a obsługa nie wiadomo czy myje ręce przed wejściem do kolejnego lokatora. Zatem takie rozwiązanie to ostateczność w sytuacji, gdy nie znajdzie się odpowiednio zaufana i odpowiedzialna osoba do odwiedzin w domu.


dokładnie tak. jesli umiescisz kota w nowym otoczeniu bedzie to podwojny stres - nowe miejsce i nowi ludzie.
a jak do tego dojadą nowe, obce koty, stres się poglębi.
jesli kot zostanie w swoim mieszkaniu, bedzie miał przynajmniej poczucie bezpieczenstwa na znanym sobie terenie.
Ja osobiscie uwazam, ze w przypadku wyjazdu w grę wchodzą 2 rozwiązania - albo zabieranie ze sobą kotow (o ile dobrze znoszą podroz), albo zostawienie ich w domu i zapewnienie opieki dochodzącej.

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Wto lis 23, 2010 22:18 Re: szukamy kociej niani lub hotelu na tydzień

Szalony Kot pisze:Ja pracuję dorywczo jako opiekunka do zwierzaków - i rzeczywiście najlepsze dla nich jest zostawienie ich w domu z nowym człowiekiem.
W sumie na przestrzeni trzech ostatnich lat opiekowałam się od jednym do sześciu kotów w okresach od 2 dni do trzech tygodni (już tych właścicieli znam na tyle, że w tym czasie mieszkałam u nich). Przez dwa tygodnie opiekowałam się też (z mieszkaniem) psem z reumatyzmem - wielki wilczur wynoszony 3 razy dziennie w szelkach na spacer.

Zawsze można się poznać przed, poprzebywać razem, spisać umowę, te sprawy :)

Powodzenia w szukaniu pomocy :)



Szalony Kot: Dzięki, i proszę zostaw mi jakiś namiar do siebie na priv. jakby co :)

mama-san

 
Posty: 180
Od: Pt lis 19, 2010 16:00

Post » Śro sty 19, 2011 18:35 Re: szukamy kociej niani lub hotelu na tydzień

Wszystkim którzy śledzili ten wątek donoszę że ostatecznie, po wcześniejszej wizytacji, postanowiliśmy dać Makiego do hotelu (zinteresowanym służę namiarem) i myślę że to był słuszny wybór. Od razu miejsce zrobiło na nas bardzo dobre, profesjonalne wrażenie, bardzo czysto (trochę drażnił zapach środka dezymfekującego, ale coś za coś), obsługa delikatna i kompetentna. Pani przyjmująca kocura nie wyciągała go na siłę z transporterka, niezwykle delikatnie podała mu profilaktycznie kropelki na pchełki, zanotowała sobie wszystkie uwagi. Pokoik z oknami i mnóstwem atrakcji do wspinania i drapania był sprzątany 3 razy dziennie, jedzenie do wyboru wliczone w cenę (resztę opakowania dostaliśmy do domu). Kot zniósł rozłąke dzielnie, jadł normalnie, od obsługi domagał sie pieszczot, kiedy po niego przyszliśmy był odrobinę zdezorientowany i trochę płakał w samochodzie, ale w domu zaraz poczuł się dobrze, poszedł do kuwetki, poobcierał się o wszystkie kanty i zaraz zaczął się normalnie odzywać i domagać zabawy. Słowem nie potrzebnie się baliśmy. Nasza pociecha nie sprawia wrażenia że ta tygodnowa zmiana spowodowała u niego jakąkolwiek traumę. Jast chyba nawet większym miziakiem. I oczywiście dalej poluje na moje łydki :D

mama-san

 
Posty: 180
Od: Pt lis 19, 2010 16:00

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 114 gości