To był telefon od p.Małgosi, że na działkach w Strzeszynie jest persopodobny bidulek.
Kiedy zapadła decyzja złapania go, zaczęło sie ...
Najpierw karmicielka z działek oskarżyła p.Małgosię, że na pewno chce kota złapać, żeby sprzedać z zyskiem


Chciałyśmy przechwycić persika z pomocą fundacji - być może pani karmicielka zaufałaby poważnej "instytucji". Niestety, nie da sie już z nią porozmawiać

Padł pomysł "uprowadzenia" kota - niestety, na działki trzeba jakoś wejść, teraz rzadko bywają tam działkowicze.
Wczoraj p.Małgosia była tam na działkach - rozmawiała z innymi ludźmi na temat tamtejszych kotów. Okazało się, ze problem jest o wiele wiele głębszy

Kotów jest ok.20, może więcej.
Chore, nie ciachnięte, w różnym stanie i wieku.
Przy wejściu na działki wisi ostrzeżenie o zakazie dokarmiania kotów - żeby sie nie rozmnażały


Jak pisałam, kobieta, która dokarmia je (zresztą korzystając z dużego wsparcia p.Małgosi) nie chce pomóc, bo natura, bo podejrzliwa

Problem dotyczy ogródków działkowych im.Armii Poznań, Strzeszyn.
Czy ktoś ma może tam kogoś znajomego? Rodzinę? Potrzebna osoba, która pomogłaby w legalnym dostępie do działek, żeby choć pomóc tym oswojonym ...
P.Małgosia jest zdecydowana złapać i wziąć na tymczas persika, do tego będzie trzeba użyć klatki-łapki, bo bardzo nieufny.
Tak naprawdę nie wiem, co zrobic ... sama mam swoje stadko na działce, pomyślałam o ewentualnym przeniesieniu kilku do mnie, tylko czy one zechcą?
Co z resztą?
Niestety, obawiam sie, że bez zorganizowanej pomocy p.Małgosia sobie nie poradzi

Nie tylko finansowo, ale też logistycznie ...
Czy jest może ktoś na forum, kto zna sytuację na tych działkach?
Może gdyby koty wyciachać, podleczyć, dałoby sie przekonać działkowców, że mogą razem współistnieć i nie trzeba ich od razu truć ...
Pomysły???