Jak człowiek przygarnął psa, pies pomyslał o człowieku: kocha mnie, dba o mnie, karmi mnie - musi byc bogiem.
Potem człowiek przygarnął kota i kot pomyślał: człowiek mnie karmi, dba o mnie, kocha mnie, muszę być bogiem.
Ja osobiście przygarnięcie szczeniaka z ulicy przypłaciłam zniszczeniem dywanu i kilkunastu zabawek syna. Pierwszego dnia kiedy chodził rano po mnieszkaniu i sikał co krok miałam ochotę zamordować. Kiedy dorósł i wyprowadził się do budy na podwórko (i nie ma zamiaru wraca, tam jest znacznie ciekawiej) zniszczył uporządkowany ogrodek, pogryzł wszystko w zasięgu ręki. Przezyłam i ja i wszyscy domownicy - taki chrakter psa, zwłaszcza młodego.
Odkąd w domu zamieszkał ze mna 9-miesięczny kiciuś wywaliłam kilka kwiatków, dywany są w opłakanym stanie, że nie wspomnę o kanapie i fotelach... Ale kiciuś sam cud miód i nie oddam za żadne skarby świata.


