To jedyne miejsce, jakie mi przyszło do głowy, aby napisać.
Wczoraj na naszej wycieraczce znaleźliśmy małego kocurka. Jest czarny z białym krawatem i skarpetkami. Miał zieloną obrożę. Jest przyzwyczajony do ludzi, do domu. Niezwykle przyjazny. Na nasze oko ma jakieś 7-8 miesięcy. To młody kocurek, fantastycznie reagujący, przytulaśmy i przyjacielski.
Szukaliśmy właściciela w klatce naszej i w okolicach bloku, ale jedyne, co udało się nam dowiedzieć to to, że ktoś go wpuścił do naszej klatki, bo myślał, że on stad...

Nie możemy go zatrzymać. Mamy już 2 koty i to wystarczy na nasz metraż przy małym dziecku. No ale przecież go nie wyrzucimy na dwór...
Szukamy właściciela. Rozwiesilismy ogłoszenia. Teraz info tu. Może akurat zgłosi się ktoś, komu ten kociak uciekł albo co. Jak do końca tygodnia nie znajdziemy właściciela, bedziemy mu szukać nowego domu.
A słodziak jest no! Na razie wołamy na niego "Kotuś", jak nasza córa
