Działam prężnie w mojej pracy i udało mi się kumpele przekonać do wysterylizowania koteczki.
Z tym, że koteczka nie jest ich, a jakiś tam sąsiadów, którzy znikaniem kota się nie przejmują i tym, że okociła się u dziadków kumpeli też niebardzo są zainteresowani.
Ewa podłapała pomysł cięcia niekontrolowanemu rozmnażaniu, ale dziadkowie za własne pieniądze kotki na zabieg nie oddadzą (wieś, gdzie podejście to ciągle "koty na zewnątrz")
Obiecałam Ewie, że od Was jestem w stanie się tego dowiedzieć.
Coś Wam się obiło o uszy?