Witam Was!
Jest dorosła kocica. Na oko 3-4 lata,sterylizacji brak. Z racji tego, że kotka jest wychodząca- ciąża po ciąży, non stop. Co gorsza- zdarza się, że rodzi w zimie na betonie, na deszczu w ogródku. Kiedyś urodziła u ich sąsiadów, właściciele kotki dopiero po kilku dniach dowiedzieli się od pani, u której rodziła kotka, że mają "potomstwo". Co robią z kociakami- nie wiem. Raczej nie topią (Chyba!), po prostu wydają jak leci.
To ich druga kotka, poprzednia przeżyła ok 10lat, też non stop rodziła, pod koniec życia jej kociaki rodziły się upośledzone, np bez nóżek, po 1-2 w miocie.
Zagaiłam raz o strylce- oburzenie, że przecież wiedzą jak się kotem zajmować. "Tak, tak, od przyszłego miesiąca będzie tabletki brała". Kolejna ciąża, kolejne koty, kolejne cierpnienie kocicy, która rodzi gdzie popadnie,w samotności.
Najgorsze jest to, że to bardzo zamożni ludzie, to nie jest kwestia wydania pieniędzy. Raczej podejście, że to naturalne no i brak zainteresowania, bo po co.
Ja nie mogę interweniować. Moje uwagi i działania wywołają oburzenie i fochy, poza tym i tak nic nie da to, nie mogę się wtrącać w życie tych ludzi, to są dla mnie obce osoby, ale bardzo poważani sąsiedzi mojej rodziny i choćby przez to mam związane ręce. Po drugie nie mieszkam w tym mieście, to 120 km ode mnie.Poza tym jestem innym pokoleniem, ja ledwo po 20stce, a to dorośli ludzie, po 50tce. Szczegóły znam właśnie z ust rodziny, która się słowem na ten temat nie odezwie do właścicieli tej kotki.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Druga sprawa jest taka, że rodzina chłopaka też ostatnio przygarnęła młodą kotkę. Kotka ma dostawać tabletki. W ciąży jeszcze nie jest, tabletek jeszcze nie dostaje, cały czas wychodzi, więc lada chwila się to stanie. Z tym, że rodzina chłopaka oprócz podejśia "przecież kociaki się na wieś wyda" boryka się też z finansami i nigdy w życiu nie wydadzą na kota wiecej niż tyle co na jedzenie. Rozmawialiśmy z chłopakiem z nimi, tłumaczyłam- nie wydadzą tyle, będzie brała tabletki. Czy to dobre wyjście?
Nie chcę podawać szczegółów na forum. Obydwie kotki są z Radomia i okolic, ja mieszkam 120km dalej. Jeśli ktoś z Radomia i okolic ma jakiś pomysł- proszę o kontakt. W sprawie kotki z rodziny chłopaka- mogę normalnie pomóc, rozmawiać z właścicielami i stawiać sprawę jasno. Jeśli chodzi o drugą kotkę to mogę tylko zasygnalizować problem Wam, ale nic nie mogę zrobić, mam związane ręce.