Usiądź, weź głęboki oddech!
Nic Ci nie będzie, przecież nie dotykasz kupy kociąt gołą ręką a potem nie pakujesz paluchów do buzi, prawda?
No

Badaj krew dla świętego spokoju. Ale stresować się nie możesz, bo dziecko to czuje, no i kocięta to czują.
Trzymam za nie
Opowiem Ci jak ja się w ciąży zaraziłam toxo...
Więc... na początku ciąży jak dostałam skierowanie na badania podstawowe zażyczyłam sobie na toxo, alczkolwiek kota nigdy nie miałam na dłużej niż 3 godziny w domu, w domu tylko szczurek, ale to TŻ ogarniał, no i wyszło, że nie chorowałam... Oczywiście by dostać od ginekologa skierowanie to musiałam powiedzieć, że mam kota! Bo twierdził, że tyko od kota się tym można zarazić... No i mówił, żeby przed porodem pozbyć się kota, bo dziecko będzie miało alergię...
Potem lekarz olał sprawę, ja też, w ciąży bardzo dbałam o higienę po kontaktach ze szczurkiem, za to kilogramami żarłam owoce z ryneczku i z działki i z... dziorgi...
Urodziłam zdrowe dziecko w 38 tyg. - poród o czasie, wszystko okej.
TŻ i ja zrobiliśmy badania w kierunku toxo jak mały miał miesiąc. Obojgu nam wyszło, że przechorowaliśmy. Na to badanie namówił mnie ten sam ginekolog, ale skierowania nie dał, bo nie może, bo nie jestem w ciąży...
I wyszło, że miałam...
Poszłam na przegląd podwozia po połogu i pokazałam wynik lekarzowi, to kazał wywalić kota natychmiast...
Wyobraź sobie minę lekarza, jak powiedziałam, że skłamałam, że nie mam i nigdy nie miałam kota...
Padłam ze śmiechu!!!
Słuchaj, ja nie zdawałam sobie sprawy z zagrożenia, naprawdę przekonana byłam wtedy, że ginekolog mówił prawdę, że tylko od kota się można tym zarazić. A w ciąży raz byłam u chrzestnej co ma 2 koty, ani jednego nie głaskałam, weszłam tylko po pieniądze i wyszłam.
Teraz mam 3 koty i małe dziecko z rozpoznaną astmą wczesnodziecięcą...
Ogólnie lekarzy mamy, przynajmniej w Cz-wie do bani!