Zakładam wątek na prośbę pani Ewy z Korsaka na warszawskiej Pradze. Jakiś czas temu zgodziła się przetrzymać (na czas wyjazdu, zdaje się) dwa koty, które pięć lat temu wyadoptowała. Pan zostawił dla kotów kilka puszek i jeden żwirek i miał panią Ewę wspomagać w utrzymaniu kotów, niestety po jednym telefonie kontakt się urwał, pani Ewa nie może się do niego dodzwonić, nie wie, co się dzieje i boi się, że pan nie będzie chciał kotów z powrotem. Problem polega na tym, że jeden z kotów jest zaglucony i ma coś z oczkiem, trzeba go zabrać do weterynarza, niestety pani Ewa, mając już prócz tych dwóch, jeszcze 20 własnych kotów, po prostu nie daje rady finansowo ani fizycznie. Jest więc ogromna prośba o pomoc - by zabrać kota do weterynarza (jest jakaś możliwość, żeby to zrobić za darmo?), przebadać go, przydałby się transport. Nie mamy jeszcze dużego doświadczenia w kotach i nie wiemy, jak to najlepiej załatwić. W dodatku nie mamy samochodu.
Tutaj bazarek dla kotów p. Ewy:
viewtopic.php?f=20&t=114037
