...Nie udało się go uratować, nie zaczął oddychać...
Uciekł, dopadł go pies sąsiadów.
Pani wet ratowała, zastrzyki, sztuczne oddychanie...
Nie miał siły, nie wrócił do nas.
Miał przetrącony kręgosłup i rozdartą otrzewną, jelita miał na wierzchu.
PREZES, PRZEPRASZAM.
TO WSZYSTKO MOJA WINA.
DZIĘKUJĘ CI ZA NAJCUDOWNIEJSZY ROK MOJEGO ŻYCIA.
Z DZIADZIEM I BABCIĄ BĘDZIE CI U GÓRY DOBRZE...
Do zobaczenia, Kochany Gałganie...
jestem beznadziejna, jestem beznadziejna!

