Nie znalazłam nic na ten temat w ABC, więc jeśli temat już istnieje, bardzo proszę o 'pokazanie palcem'.
W lutym tego roku mój 14letni Gacek przeżył taką oto historię: rano wychodząc z domu zostawiłam koty w dobrej formie, wieczorem po powrocie do domu zastałam Gacka prawie wyjącego z bólu, nie mogącego stanąć porządnie na tylne łapy. Kota w transporter i do weta. Wywiad, badanie odręczne - nic nie wskazuje na żaden uraz,choć miejsce bolesności daje się zidentyfikować; kot dostał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, szybko dolegliwości ustąpiły. Na drugi dzień po południu coś znowu niewyraźny, polegujący, po 2 dniach od podania leków - znowu ewidentny ból, syczenie przy próbie dotyku, czy przy próbach chodzenia. Znowu do weta, RTG - no i wyszło szydło z worka. Zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Niestety nie pamiętam, jak nazywa się ten kręg, ale to ten z tyłu, tuz przed ogonem. Dostał leczenie przeciwzapalne na tydzień, leki przeciwbólowe, no i szczęsliwie stan ostry przeminął. Gacek dalej żyje, jak żył, biega, skacze, bawi się. Dodam, że przy okazji zrobiłam inne podstawowe badania - krew, mocz - wszystko w normie.
Pytanie do osób bardziej obeznanych z tematem. Czy istnieje jakis sposób na spowolnienie postępowania tych zmian?
No i jak wytłumaczyć kotu, żeby już nie szalał i nie skakał jak kiedyś, bo jest już mniej sprawny? Niestety zdarza się, że nie doskakuje już do miejsc, które miał kiedyś na luzie w zasięgu, co kończy się czasem upadkiem. Niektóre z takich miejsc udaje mi się zabezpieczyć, z niektórych sam już zrezygnował. A podobno upadki mogą sie kończyć takim zaostrzeniem choroby zwyrodnieniowej, z jakim miałam do czynienia w lutym. Jak sobie radzić z żywotnością seniora, który najwyraźniej o metryce nie pamięta?
Będę wdzięczna, jak opiekunowie innych 'zwyrodnialców' podzielą się swoimi doświadczeniami.

za kota!
