» Pon maja 31, 2004 16:19
ja wlasciwie do jakichs dwoch lat temu walesalam sie po roznych wetach...dopoki nie trafilam na swoich obecnych. jakos tak, prosto z ulicy weszlam do ich lecznicy z ciezko chora koteczka, co prawda koteczka musiala byc uspiona...nie udalo sie jej uratowac, jak ja znalazlam byla w ciezkim stanie, niestety...ale ich podejscie mnie uwiodlo i do dzisiaj do nich chodze. zajeli sie nia perfekcyjnie, nie pozwolili jej cierpiec, a przede wszystkim obchodzili sie z nia w sposob tak delikatny...no i co jeszcze wazniejsze! znali sie na rzeczy! odrazu konkrety, badania itp. a nie owijanie w bawelne. od tej pory chodze do nich ze wszystkimi zwierzakami, a mam ich w koncu sporo. ostatnio rowniez mnie mile zaskoczyli...mam fretke, zwierzatko w polsce egzotyczne a wetow znajacych sie na fretkach jest straszliwie malo. kiedy moj Fred mi zachorowal pojechalam do nich i pierwsze co uslyszalam...szczera prawde, ze mieli malo doczynienia z fretkami, i ze jak zechce to oni zakupia specjalistyczne ksiazki i beda sie doszkalac, specjalnie dla mnie i dla Freda. wieterynarz ktory sie przyznaje do niewiedzy to skarb! moi od tego czasu nauczyli sie sporo o fretkach, mina prawie rok...smialo moge powiedziec sa specjalistami i teoretycznymi i praktycznymi!
<img src="http://www.metempsychoza.pl/mafia/avatary/szasz.jpg"/>
Izdyka i kawalek czarnej Bastet
