Stary wątek, ale zaobserwowałam dzisiaj te same objawy (drżenie jak z zimna) u mojego kocurka i chyba teoria Migi jest słuszna.
Piotrek jest znajdą, jako siedmiotygodniowy kociak został znaleziony na parkingu. Dwa dni siedział w deszczu i zimnie i darł się wniebogłosy. Na szczęście kociar w tamtych okolicach dużo, więc został ocalony i trafił do nas na DT i... już został

.
Wszystko było w porządku do czasu, kiedy zaczęliśmy porządkowanie głównego pokoju przed remontem. Od następnego dnia zaczęło się załatwianie kupy poza kuwetą i trwa do dziś, czyli w zasadzie dwa miesiące. Sika w kuwecie, ale kupę robi na podłodze pod kuwetą, a jak nie ma możliwości, to na terakocie pod drzwiami wyjściowymi.
Dzisiaj dodatkowo zaobserwowaliśmy to drżenie.
Piotrek jest miziakiem specyficznym, bo lubi siadać na ramieniu jak papuga i wycierać pyszczek w człowieczą twarz. Odmienność polega na tym, że ta czynność musi odbywać się w łazience i tylko ze mną.
Będę go miziać, ale do weta i tak pójdę, bo słyszę świst podczas oddechu. W ogóle dziwnie oddycha.
Istnieje jeszcze możliwość taka, że nie lubi rowerzystów. Trafił do nas podczas zeszłorocznej obecności kolarzy w Lublinie, a załatwianie poza kuwetą rozpoczął w tym roku podczas tegorocznego Tour de Pologne.