Proponuję, żebyśmy podzielili się opisami nietypowych chorób naszych kotów. Być może komuś się przydadzą, kiedy będą problemy z diagnozą.
Kiedy moja Oliwunia była już dorosłą kotą, nagle zaczęła kaszleć. Została solidnie przeleczona, dostała steryd, antybiotyk i wszystko było w porządku. Nie na długo. Znowu zaczęły się ataki kaszlu, tym razem bardzo silne mające początek już w dole brzuszka i sprawiające, że kotunia się dusiła. Z diagnozą nie było problemu - astma. Oliwunia zaczęła żyć zgodnie ze schematem: ataki duszności, steryd, trochę spokoju, ataki, steryd, trochę spokoju, atak... i tak na okrągło. Kupiłam solidny nawilżacz powietrza (działał na okrągło), ale nie zauważyłam szczególnej poprawy. Ataki były coraz silniejsze, kotunia bardzo cierpiała. Byłam zdruzgotana. Oliwka jest dla mnie szczególnym kotem. Mieściła się na dłoni, kiedy ją wzięłam do domu, a kiedy przykryłam drugą dłonią, nikt by się nie domyślił, że trzymam kociątko. Miała 3 tygodnie. Nigdy nie chorowała, to paskudztwo pojawiło się nagle. Potem - równie nagle - minęło. Żadnych ataków, kota zdrowiutka i wesoła. Wszyscy byliśmy szczęśliwi, że koszmar już się skończył.
Na Święta pojechaliśmy do mojej Mamy, u której trzymam przybory toaletowe i koszulę nocną. Mama podała mi wypraną koszulę mówiąc: "Powąchaj, jak pięknie pachnie." Położyłam się do łóżka, Oliwunia wskoczyła żeby sobie pociumkać i przytulić się. Nagle... złapał ją taki atak, że pełzała po podłodze dusząc się. Wyglądało to przerażająco, nie miałam nic, co mogłoby jej pomóc.
Zawsze do prania używałam płynu zmiękczającego (różne zapachy Lenora lub Silana). Nie patrzyłam na markę, kupowałam to, co mi wpadło w oko. Nie skojarzyłam zapachu płynu z astmą Oliwki, bo przecież nawet kiedy była maciupeńka, spała ze mną w pościeli płukanej w płynie i była zdrowa. Niespodziewanie pojawiły się ataki - coraz silniejsze i częstsze. Potem dziurka w przegródce pralki zatkała się i płynu nie używałam. Wtedy właśnie ataki się skończyły. TŻ nie miał czasu, ochoty albo zapominał o zajrzeniu do pralki, więc okres bez płynu (a tym samym bez ataków) trwał dosyć długo. Mama wypłukała moją koszulę w Silanie i zapach spowodował natychmiastowy atak astmy. Przeanalizowaliśmy wszystko po kolei i teraz jesteśmy pewni, że Oliwunia ma silną alergię na płyny do płukania tkanin. Żaden test by tego nie wykazał.
TŻ jest zadowolony - nie musi już zaglądać do pralki.
