witam wszystkich, tydzień temu zdiagnozowano u mojego kocurka białaczkę,odtąd zmagamy się z płynem który zalega mu na płuckach

wiem że to nie fip ale wczoraj kotek zaczął się dusić i dziś przez cały dzień leżał w klinice pod kroplówką. W prawdzie jechałam do nich z zamiarem ulżenia mu i uśpienia go ale lekarz stwierdził że walczymy,fakt jest dobrym lekarzem ale czy jest sens żeby go podtrzymywać? z jego opinii wiem,że jeśli płyn zejdzie,będzie duża szansa (leczę go furosamidem i theoventem) do tego wypisał mi lek o nazwie avonex i to jest pochodne od introferonu. Błagam podpowiedzcie mi co mam robić bo ja od tygodnia nie pracuję i wyglądam jak śmierć,tak bardzo go kocham i oddałabym mu wszystko żeby tylko żył ale pytanie czy jest sens,czy miał ktoś podobną sytuację????
