Czytam to forum od kilku dni.
Nie wiem skąd czerpiecie siły – na opiekę chorymi kotkami.. Ja chyba nie potrafiłabym.. Padłabym psychicznie.. Tak żal jest mi tych wszystkich kotów, czasem nie mogę powstrzymać łez.. Chciałabym pomóc ale sama nie mam zbyt wielkich możliwości, finansowych, mieszkaniowych. Przykro mi. Jedyne co mogę to pomodlić się za szczęśliwe zakończenia…
Chce Wam napisać że jestem z dumna z każdej z Was za chęć walki o te zwierzaki, nawet o mogłoby się wydawać „beznadziejne przypadki”.. To co robicie jest wspaniałe i mam nadzieje że nigdy nie zwątpicie i będziecie nadal pomagać naszym małym przyjaciołom..
Ja cały czas próbuje się przemóc aby wziąć do siebie kotka, nie wiem co tak naprawdę mnie powstrzymuje.. Chyba główną przyczyną są po prostu pieniądze. Sami z mężem ledwo wiążemy koniec z końcem, w grudniu straciłam pracę. Nie chce brać zwierzaka tylko po to żeby go wziąć – chciałabym aby niczego mu nie zabrakło, żeby w wypadku choroby mogłabym zrobić wszystko aby go z tej choroby wyleczyć.. Póki co ograniczam się do marzeń o jakimś słodkim urwisie… Może kiedyś spełnię swoje marzenie…
Dziękuje Wam i każdej z osobna...

