Ość w gardziołku

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon mar 01, 2010 23:02 Ość w gardziołku

Przed sześcioma dniami moje koty jadły na kolację filet z mintaja i, mimo czyszczenia, widocznie jakaś ostka się przemyciła, bo od tamtej pory kotu coś tkwi (raczej głębiej) i próbuje to wydalić przez zwroty wymiotne raz na czas. Ma zwroty, lecz nie wymiotuje. Jest od tamtej pory trochę smutny, osłabiony, mniej żywiołowy i radosny, mniej je, mniej mruczy, rzadziej wchodzi (czy raczej pozwala się zaciągnąć) na kolana, ale jednak czasem rozkosznie wywija łapki do góry i odpływa wtulony.
Do weterynarza na rentgen się jeszcze nie wybrałam, bo mam bardzo daleko i nie mam czym.
Ale męczy mnie to i nie wiem co tam się w tym jego gardziołku dzieje :(
Najbliższy wet powiedział, ze pomóc nie może (bo nie dysponuje odpowiednim sprzętem) i żeby zostawić to, aż się samo rozpuści, ale na pytanie czy może być z tego owrzodzenie, odpowiedział, że może. Ale że ość ma szansę "rozpuścić" się bez powikłań.
No i teraz jestem w kropce. Bo oczywiście, zawiozłabym kota bez dwóch zdań na ten rentgen, tylko że na problem składa się jeszcze brak kasy (którą jednak bym wykopała choćby spod ziemi) i transportu (viewtopic.php?f=1&t=62304&start=15).
No i tak to wygląda - sama nie wiem czy jest źle, średnio źle, czy bardzo źle. Kot nie jest w stanie na tyle złym, zeby wzywać pogotowie. Ale też uprzykrza mu "to" życie.
Nie wiem czy jest sens zwlekać w nadziei, że samo mu przejdzie, czy wywrócić wszystko do góry nogami, byle jednak go zawieźć na "przegląd". A z drugiej strony, jeśli rentgen, to i zabieg chirurgiczny, tak? A jeśli nie ma konieczności kota tak męczyć?
O czym może świadczyć jego stan? czy nie jest skrajną głupotą pozostawianie tej ości do samoistnego rozpuszczenia?
Proszę, poradźcie coś, jeśli się na tym znacie albo macie podobne doświadczenia... Bo zwariuję chyba...

occhiverdi

 
Posty: 37
Od: Sob lut 27, 2010 19:57

Post » Wto mar 02, 2010 7:34 Re: Ość w gardziołku

Na Twoim miejscu balabym sie pozostawic taka osc bez interwencji weta - balabym sie ropnia i dalszych powiklan, ktore moglyby sie przydarzyc - jak najszybciej staralabym sie dostac do weta
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto mar 02, 2010 10:20 Re: Ość w gardziołku

Tak też coś mi się zdaje, dlatego robię co mogę. Dzięki.

occhiverdi

 
Posty: 37
Od: Sob lut 27, 2010 19:57




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości