Dodam swoje 3 grosze.
Shaela- wykastrowana w wieku 13 miesięcy (oczywiście nie rodziła) stała się po sterylce jedynie bardziej przytulaśna i zabawowa.
Borys (kastracja w wieku 11 miesięcy) wrócił nieco do zachowań kocięcych- zabawki zyskały sporo na atrakcyjności w jego oczach, odkąd przestał odczuwac presje hormonów.
Obydwa sa ruchliwe, rozrywkowe, pieszczotliwe. Nie mają najmniejszych skłonności do agresji, czy zapędów niszczycielskich. Nie tyją (obydwa juz kilkanaście miesięcy po zabiegach).
Za kastracją- w moim odczuciu- przemawiały względy
1. zdrowotne. To po pierwsze. Znam sporo przypadków suk i kotek, które odeszły z powodu ropomacicza i raka sutka. Sporo dramatów opiekunów psów, u których rozwinął sie rak prostaty
Nie wspomne o realnej groźbie zarażenia się szeregiem smiertelnych wirusówek, przenoszonych droga kontaktów płciowych
2. społeczne. Póki sa w schroniskach potrzebujące domu zwierzęta- nie powinno się rozmnażac żadnego zwierzęcia niehodowlanego...
Moje koty nie mają licencji hodowlanej- zatem od początku kastracja była pewna...