Pojechałam ze znajomym do stadniny koni, i po stajniach "pałetały" sie koty.
Wspaniałe wypasione basiory.
Jeden zwłaszcza mi przypadł do gustu - prężył sie, wyginał, łasił i mruczał.
Była to chyba kociczka w zaawansowanej ciąży... bo gruba beka

już mi łapka sie wyciągnęła by ja mówiąc brzydko "zwinąć" ale sie opamiętałam.
Okazało sie, że to koty "pracujące" mają swój domek w stajni, dostają jedzenie (sprawdziłąm miski pełne) i są dobrze traktowane.
Zrobiłam wywiad ze stajennym, który potwierdził, że kotka w ciaży i on czeka już na kociaki, bo kotów mają za mało do wyłapywania myszy

A raczej nie za mało tylko, jako, że żarcia dostają to leniwe są

Pomyślałąm, że taka kocica na wolności ma lepiej niż w bloku no i z bólem serca "nie przykleiła" mi sie do ręki.
Ale boska była.
Bede śledzić jej losy, bo bywam tam czasami;-)
A nei wiem czy wiecie ... że koty stajenne jak jest zimno to śpią na końskich zadkach?? Zwijają sie w kłębek na "dupsku" stojącego konia i mają ciepełko
