Hmm, moje maluchy też się tak zachowały. I tylko wtedy, gdy podróż miała być dłuższa. Śnieżny, jak go wieźliśmy z Łodzi (właśnie tak po ok. 20 min., a potem spokój), a Ryśka też na początku jedynego jej dłuższego wyjazdu (do Dąbrowy Grn. na testy). Jak jeździmy do weta (30 min. w jedną stronę), to nic takiego nie następuje. Nie wiem, czy można to uznać za jakąś regułę, bo do Dąbrowy jechaliśmy ze wszystkimi trzema kotami, a tylko Rysia-Tygrysia zrobiła qpkę.
Jak sam piszesz, to sie da opanować

, ja zmieniam posłanko w czasie jazdy, nawet na przednim siedzeniu (ale TZ prowadzi, rzecz jasna).