
Oprócz Maki, Wicusia i Suzi mamy w domciu Maksię, 6-letnia króliczkę, mamy choc tak naprawdę to zwierzatko mojej starszej siostry.
Wczoraj siostra wpadła w panikę gdyż Maksia nagle dostała paraliżu, miała zaburzenia równowagi, przewracała sie i powłóczyła tylnia nóżką. Po kilku sekundach atak ustapił i wszystko wróciło do normy. Dzis powtórzyło sie to samo. Po tym króliczka zachowuje sie zupełnie normalnie. Poszperałam wczoraj troche w sieci i niestety znalazłam chorobę której symptomy wpisują sie jak ulał w ataki Maksi-niestety jest to dosyc wredne zakażenie pasożytem (Encephalitozoon cuniculi) trudne w leczeniu. Mam nadzieje ze sie mylę i jest to coś bardziej prozaicznego ale do stwierdzenia tego potrzebny dobry vet od "drobiazgu". Na króliczych forach przewijaja się najczesciej nazwiska Mileny Wojtyś i Lidii Lewandowskiej, jeśli macie jakies doswiadczenia z leczeniem ciezkich przypadków kłapouchych zakończonych sukcesem bedę wdzieczna za wszelkie info. Jutro chcemy wybrac się ze zwierzaczkiem do weta-tylko którego???
Help!