Dziwny weterynarz

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 11, 2004 8:49

kasia piet pisze:Dziewczyny a zauwazylyscie, ze wetka, u ktorej byla mala Kasia, odmowila zaszczepienia malej, 3-miesiecznej Kasandry? To miala byc szczepionka powtorkowa
[...]


Dlatego wyraznie zaznaczylam do czego sie odnosze...

Katy pisze:Hmmm... A ja bym weta po tym, ze nie wie czy na bialaczke jest osobna szczepionka nie skreslala tak od razu...
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Śro lut 11, 2004 20:59

To bylo 9 lat temu jak "weterynarz" madrala sterylizowal moja Kicie. Gosciu ciagle narzekal, ze sie spieszy, a jeszcze innych pacjentow ma :evil: zle dobral dawke leku i kotka obudzila sie jak juz miala rozciety brzuch i wszystko na wierzchu (ja na szczescie tego nie widzialam, moj tata byl przy tym). Gosciu nastepnego dnia wyjechal sobie na urlop, w ogole nie przejety losem kotki :strach: Kicia dostala zakazenia, byla w bardzo ciezkim stanie, ale goscia oczywiscie juz nie mozna bylo zastac. Efekt byl taki, ze kota cudem odratowal inny wet. Do tej pory mnie cos trafia jak sobie to przypomne.

Ellen

 
Posty: 673
Od: Wto gru 30, 2003 20:18
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Śro lut 11, 2004 22:02

hmmmm

no więc napisze o jednej KLINICE W Poznaniu, bywam tam jak muszę - czyli bardzo rzadko i przeważnie wieczorami.
ps. Klinik w Poznaniu jest wiele, piszę tylko o jednej.

Zauważyłam o 1 w nocy, że kociak kuleje mi na przednią prawą łapkę...zabawy i stało się..co nie wiem :roll: , spakowałm kicię i szybko do Kliniki, wytłumaczyłam wszystko...powiedziałam co i jak....Pan zrobił zdjęcie...(nie dostałam fartucha ochronnego, nie zapytano mnie czy nie jestem w ciąży)..
Weterynarz patrzy na fotkę, patrzy i mówi do mnie, że mnie przeprasza ale jaka to miała być łapka...prawa czy lewa :?: :idea:
No i okazało się, że PAN się pomylił, ok, znowu trzymam kota bez fartucha...2 zdjęcie....PAN nie był pewny, czy łapka jes złamana czy nie...więc powiedział, że robimy jeszcze 3 zdjęcie...dobrze, zrobiliśmy...ZŁAMANIA nie ma ale i głos, mówiący to nie był pewny do końca swojej opinii...gdyby co to mam przyjechać jutro (wizyta 120 PLN)


inna wizyta w tej Klinice....byliśmy w niedzielę na spacerze w lesie z Kotami, ciekawska najmłodsza kotka zobaczyła kopiec mrówek (no tak -coś się rusza), jak Ona w pęd na mrowisko, my za nią...nie zdążyliśmy - bidulka za wtargnięcie na ich teren dostała jadem w oczy (widok był potworny....i sądziłam, że tracę Kota.
Tyle razy jeździliśmy do lasu, Koty zawsze ten Kopiec omijały a wtedy nie...

Szybko do Kliniki, która była czynna.
Ja cała w nerwach, ręce mi się trzęsły...a tu 8O natrafiliśmy chyba na jakiegoś praktykanta, Kot z pianą na pyszczku a Pan kazał mi siąść na spokojnie i wszystko tłumaczyć (po raz 2).....gdy wszystko powiedziałam 2 razy, PAN mnie zapytał czy w lesie po tym zdarzeniu - przeczyściłam jej jakimś płynem odkażającym oczka na spokojnie i na siedząco Pan pytał a Kicia wyglądała tragicznie :roll:

to fakt, moja wina, że nie wpadłam na to, że powinnam wozić do lasu apteczkę, jest pewnie w tym dużo racji ale myślałam jedynie wtedy aby jak najszybciej dotrzeć do Kliniki z kotką.

jeszcze jeden przykład z tej Kliniki:

w lecie 2003 były upały, na weekendy Koty jeździły z nami na działkę, malutka kicia musiała coś zjeść i się zatruła, była osowiała.
I znowu nasi weterynarze w niedzielę o później godzinie nie mieli otwartej przychodni i skierowaliśmy się do NICH .....powiedziałam, co i jak, że to zatrucie (jestem pewna) a weterynarz mi powiedział, abym nie była taka pewna, bo to moze być FIP lub białaczka.... :evil:

Wnerwiłam się okrutnie, kociak szczepiony 2 razy, rodzice co roku także - no i zaczęła się dyskusja....ja swoje a Pan mi zaczyna mówić ile to teraz Kotów choruje na te choroby...

Poprosiłam o zakończenie tematu i podanie kotce środków na zatrucie.
Na moją odpowiedzialnośc kicia dostała to co chciałam.
Oczywiście szybko z tego wyszła.

DZIŚ w pracy koleżnka opowiadała, że muszą zmienić KLINIKĘ (tą o której napisałam powyżej) ...bo jak prosili o prześwietlenia ich szczeniaka w wieku 5 miesięcy na dysplazję, to powiedzieli, że to zbyteczne a teraz im powiedzieli, że szkoda, że nie zrobili prześwietlania jak szczeniak miał 4-5 miesięcy, wtedy by coś poradzili a teraz tylko operacja 8O :(


Ważne jest aby trafiać do dobrych weterynarzy, niestety jak w każdym zawodzie są profesjonaliści i partacze, którzy mają mierną wiedzę :(

ariell

 
Posty: 1292
Od: Wto wrz 17, 2002 19:21

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: elmas i 82 gości