Cezar jest juz w domu(takie imie ma w ksiazeczce)Jest sliczny,ale okrobnie gruby.Przechodzimy na diete.Jak wczoraj wrocilsmy,puscilam go od razu z Mesiem i z Bąblem.Psu dał sie wywąchac,wylizac,ale z Mesiem sycza jak weze.W nocy odstawil symfonie,chyba caly blok go slyszal

Kuwete znalazl sam

,skorzystal od razu z Mesiowej.Jedzonko tez znalazl,ale ma je gdzies.Nie ma sie co dziwic,bo u tej pani co byl,mial cztery pelne miski do wyboru,a u mnie stoi tylko jedna.