Klasyczny poranek u mnie w domu wygląda tak, że pierwsze (ok. 5.00) budzą się koty i tupaniem bądź głośnym mruczeniem nad głową (połączonym z próbami wymuszenia głaskania) budzą resztę domowników, czyli męża i mnie. Po wyjściu męża do pracy rozkręcają się i urządzają sobie biegi przełajowe połączone z wskakiwaniem na łóżko (a co za tym idzie na mnie). A dzisiaj… obudził mnie budzik. Zapalam światło i co widzę? Fifi przycupnięta na brzegu łóżka, Tupak śpi w najlepsze na krześle- aniołeczki… Ich zainteresowanie jedzeniem też było zdecydowanie mniejsze niż zwykle - Tupak nawet nie spojrzał w stronę miseczki. Nie wiem, w czym upatrywać ich nagłą metamorfozę-czy możliwe, że to efekt wczorajszego szczepienia? A może po prostu koty stwierdziły, że czas dorosnąć

?
amagatos