Hi,hi,hi, ale sie ubawiłam, tym bardziej ze dziś, po raz pierwszy raz, po 16 latach swego zywota nasz Wincuś nawalił kupe na dywan....buuuuuuuu...no ale on bidul jest stary i chory, wiec wybaczamy. Nie wyszedł na dwór, nie skorzystał z kuwety, ale tłumaczymy to zmarzniętym podlożem (kuweta stoi na loggi), wiec pewnie nie chcialo mu się kopać.
A jakbys tak zaczaiła sie na niego z spryskiwaczem do bielizny?Na ostry strumien, kocio zasadza sie do koopska i srrru, nie skojarzy tego z tobą a szok bedzie odpowiedni, co prawda po kilku razach nie zdążysz wziać tego ustrojstwa do reki a kocio sie juz ewakuuje ale zawsze zostaja np. orzechy, trzeba miec tylko cela. Nie pamietam, ale leczlismy tak rózne narowy naszych kotów i pomagało

Ale rozumiem twoja złosć.Kiedys moja sp. Kirka lała mi na sofe. Na sofie tej równiez spałam, a było to lózko z 3 czesci, całe szczescie rozkładało sie na podłoge i mozna było wyjac materac. No wiec ja gabke do wanny i ugniatam nogami, miska do pokoju, jeden rozek pokrowca pieru, pieru, drugi także i srodeczek ( kazda czesc prana z osobna i płukana 2 razy, miseczka pokoj-łazienka, łazienka-pokoj:)) .Cerata pod to mokre cos i spanie na 2/3 w poprzek

rano wychodze z domu, zamykam kota w przedpokoju. Wracam po południu, drzwi otwarte i nie wyschnieta jeszcze kanapa zaszczana na amen. Poryczałam sie i mysłałam ze cholere zakatrupię!!I tak kilka razy, no ale to było rujkowe i po sterylce był spokój.Pozdrawiam i zycze wytrwałosci!

Będzie dobrze!