Pierwszy przybyl do mnie Doriś, 23 listopada wieczorem, zachwycil mnie od poczatku tym, ze sie prawie w ogole nie bal, zamiast polezc gdzies do kacika, od razu zaczal wachac i zwiedzac, zainteresowal sie tez piorkami na patyczku i zaczely sie harce. Do spania polozyl sie swojej nowej pani na szyi:)
Dalka przyjechala we wtorek rano, tez byla odwazna, ale nie tak jak Dorian.
Koty zobaczyly sie, bedac na rekach u mnie i u mojej siostry, rozpoczely od fuczenia, parskania i warczenia. Przez caly dzien jak tylko sie zobaczyly, kladly uszy po sobie, warczaly i probowalay sie uderzac lapkami...
Ale juz wieczorem, jak pani lezala w lozku, oba koty zupelnie niechcacy wyladowaly blisko siebie i spaly.
Od nastepnego dnia dystans zaczal sie stopniowo zmniejszac, tak ze wieczorem drugiego dnia spaly juz przy sobie.
Zabawne bylo to, ze na poczatku one sie w ogole nie tlukly, straszyly sie nawzajem ale do walk nie dochodzilo. Dopiero pozniej, jak nabraly do siebie zaufania, zaczely sie prawdziwe cyrki, czajenie, gryzenie, kopanie, full kontakt:)
Teraz zyja jak rodzenstwo, tluka sie przeokrutnie, w starciu wrecz zawsze wygrywa Dorian bo jest sporo starszy ale w konflikcie o miske zawsze wygrywa ona (maja oczywiscie jedzenie w dwoch miskach, ale zawsze sadza, ze to drugie na pewno ma cos lepszego

Sporo tego wyszlo, sorry, ale musialam sie z wami podzielic moja radoscia z posiadania dwoch kotow
