Ja się na rozgryzaną i babrająca ranę napatrzyłam i naopatrywałam u psa teściów - prawie owczarka niemieckiego ; ze wszystkiego się uwałniała, lub rozgryzała.
Rana sie zagoiła do końca po ok. 2 miesiącach - sajgon.
Przy Bagheerze też były problemy, ale juz opracowane; kubraczek robię z miękkiego bawełnianego podkoszulka ; przymiarka i zszywanie na kocie, najlepiej jak jescze troche otumaniony.
U veta na przeglądzie rozcinam tylko nitki w tylnej części ubranka i zszywam potem na nowo.
Bagheera przez swój upór łaziła w nim 2 tygodnie, musiałam ja karmić antybiotykiem, no i nienawidziła mnie chyba wtedy. Tylko, ze panienka juz drugiego dnia chciała skakać po wysokościach.
Mietka tresciowej też się z kubraczka uwolniła, ale na całe szczęście, ani nie skakała, ani nie interesowała się raną. ( więc pewnie taki typ jak Twoja

)
Bazylka na całe szczęście nie jest kotem wysokogórskim, więc odpukać, wszystko zmierza ku dobremu
