Coś w tym wszystkim jest. Już dawno zauważyłam, że ludzie dziela się na "psich" i "kocich", przy czym ci, którzy mają w swym domu i psa i kota, są bardziej "koci" niż "psi". Nigdy w swoim zyciu nie miałam psa, za to miałam kilka kotów i to moi rodzice przynosili je do domu, nie ja

Były koty z pobliskiego Wawrzyszewa, kiedy był zwykłą wsią ( to było nie tak cakiem dawno, naprawdę

), później kotka ze schroniska, syjamka, którą oddała jej pani, bo wyjeżdżała za granicę (pani nie kotka), ale kotka musiała pobyć w schronisku i stało się z nia to, co teraz dzieje się ze schroniskowymi kotami

- całe dwa tygodnie pobytu jej w naszym domu, leczyliśmy ją. W końcu mama się poddała. Potem parę lat kotów nie było, a później przyszedł czas Miki, kotki z charakterem, opisywanej przeze mnie Klementowi (w tym koszmarnym wątku). Po 4 latach mieszkania pod jednym dachem z tą kotką, mam wrażenie, że wiem wszystko o kotach. Potrafię zrozumieć każdego neurotycznego, zestresowanego kociambra. Wybaczyć jego wypowiedzi przekazywane w sposób "kibelkowy"

Wiem, co to jest ciąża i jak się rodzą kocięta. Dlaczego i kiedy kotka przenosi kocięta na nowe miejsce. Jak się je karmi i jak się wszystkiego uczą od swojej kociej mamy. Co to jest ropomacicze i jak wygląda kotka po sterylizacji. Wiem to ja i mój ojciec, który zawsze usprawiedliwiał Mikunię (do dziś zresztą to robi). Lubi koty, to widać i koty go lubią. Natomiast nie przepada za psami. Oczywiście nie mówi tego głośno, ale daje temu wyraz w różnych swoich zachowaniach.
Myślę, że większość z tych, którzy nie przepadają za psami, po prostu sie ich boi. I o ile kobieta otwarcie o tym powie, o tyle mężczyzna, będzie do tego nielubienia dorabiał ideologię. Znam tylko jednego mężczyznę, no co prawda małego mężczyznę

, który otwarcie kiedyś powiedział: Wiesz mamo, nie lubię psów, bo sie ich boję. One temu nie są winne, to ja... Chcę mieć dużo zwierząt, ale nie chciałbym mieć psa.
Coś w tym chyba jest...
A.