Ja mam podobnie jak Ani transporter wiklinowy. Za każdym razem, kiedy niosę Kita do weta umieram, wyobrażając sobie, jak spryciulek otwiera sobie drzwiczki i ucieka wprost na ruchliwą ulicę.
Muszę dorobić się transportera z prawdziwego zdarzenia! Po tej mrożącej krew w żyłach opowieści podjęłam decyzję. To będzie mój kolejny wydatek. I chyba od razu duży - na dwa koty - tak na przyszłość.