Witam wszystkich:)
Sprawa wygląda tak: dzika kocica okociła się w piwnicach ok. 3 miesięcy temu, z miotu przeżyło 1 kociątko. Wyrodna matka szybko zaszła w ciążę ponownie, porzucając swoje małe. Babcia zaczęła małego/małą dokarmiać. Jak zrobiło się zimno kociak wprowadził sie do babci (parter).
Minęły jednak 2 tygodnie, a maluch nadal jest dzikim zwierzem. To znaczy zaprzyjaźnił się z sunią, próbuje zapoznać się z królikiem (ale kłapouch na niego warczy), jednak wyraźnie unika bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Przebywa z przyjemnością w tym samym pokoju co my, śpi koło łóżka babci, a jak na razie nikomu nie udało się go pogłaskać. Wygląda to tak jakby spragniony był czułości, ale się ich panicznie boi. Czy istnieje szansa, ze zostanie "normalnym" kotem?
Poza tym zachowuje się OK: nie niszczy, załatwia sie do króliczej kuwety, ładnie je. Nie chce wychodzić na spacerki (moze boi się że nie pozwolimy mu wejść z powrotem?)
I jeszcze sprawa sterylizacji - oczywiście nie znamy jeszcze płci nowego domownika:(
Jeśli to dziewczyna, sprawa jest prosta. Jeśli chłopak - mam wątpliwości. Kot (jeśli się odważy) będzie kotem wychodzącym, być może od nas odejdzie, jeśli nie uda mu się zaaklimatyzować. Czy w takim razie można go wykastrować ?