Vitezzzz.....

Moje oczy mylić się nie mogą...

Witam pana
a co do negocjacji to na razie najskuteczniejsze było spotkanie oko w oko Osobistego z małym rudaskiem na działce, późnym latem.. Od tamtej pory jakoby przekonał się do wizji kota w domu. Negocjacje trwają, by teoria przeszła w praktykę
Sprawa jest taka, że niedawno zdechł piesek Osobistego (chory był mocno

),sześcioletni wilczurek niemiecki i nie wiem czy on tak od razu chętnie widziałby nowe zwierzę w domu. a tak bezpośrednionalegać to mi głupio w tej chwili. może za jakiś czas. a teraz "wojna podjazdowa" - pomalutku.. po cichutku.. nastroić na chęc kocinki w domu...
