Uwielbiam spanie z kotami. Mój TZ często narzeka, ale wiem, że to tylko takie krygowanie się. Bo jak tu nie być zachwyconym, kiedy koty leżą na człowieku przez większośc nocy? Pacanek lubi przyjść do nas nad ranem i wtedy dziobie noskiem i domaga sie buziaków i głasków. Jeśli zaspany człowiek przestaje głaskać, on kładzie znacząco łapkę na człowieczej twarzy przypominając jak nalezy sie zachowywać. Krótka zawsze leży na moim brzuchu i często "ugniata", co powoduje u mnie przypływ wzruszenia i czułości. A Szelma, jak to królowa i władczyni, uwala swoje pieciokilowe ciało między nas, kładzie sie na wznak i nawet pochrapuje. Jest idealnie i nie zamieniłabym takiego spania na nic innego.
