szczegolnie sprzatanie w towarzystwie kotow

dzisiaj rano ambitnie postanowilam zlokalizowac zrodlo urynowego zapaszku roznoszacego sie od wczoraj po mieszkaniu. podejzenie padlo na doniczke stojaca na komodzie. kwiatek powedrowal do kapieli, a podstawke (z zaroodpornego szkla) polozylam na klapie od wc. wczoraj wysiadla nam zarowka w lazience wiec po ciemku polewalam kwiatek prysznicem klnac pod nosem i zastanawiajac sie ktory siersciuch wpadl na taki genialny pomysl zeby nasiurac do doniczki. w pewnym momencie bimisie baraszkujace w pokoju postanowily zminic lokal i wpadly do lazienki. przebiegly po klapie i zrzucily podstawke



