Moją kotkę karmiłam dotąd puszkami Wiscas i Kitekat. No ale podobno, według większości osób z tego forum, to zgroza, więc postanowiłam zmienić jej dietę. Zaczęłam kupować droższe puszki, wymieniane tutaj jako lepsze, no ale cóż, ona w ogóle nie chciała ich jeść. Nawet kiedy mieszałam obie karmy, nic nie pomagało - wystarczyło dodać chocby odrobinkę nowej i już ani ruszyła. Korzystały na tym tylko dzikie kiciusie z ogródków działkowych:)
Surowego mięsa też nie chce jeść - kurczaka troszkę chamnie, ale nie tyle, że zrobić z mięsa podstawę jej żywienia. O takich rzeczach jak zupy i inne normalne potrawy dla ludzi nawet nie ma co wspominać - zresztą tych u nas w domu i tak nie ma za często :)
W końcu postanowiłam poeksperymentować z suchym pokarmem - kupiłam jej Royal Canin i to jej wreszcie podeszło. Najpierw się cieszyłam, ale szybko okazało się, że do tego stopnia zakochała się w tym żarciu, że już nic, ale to kompletnie nic innego nie chce wciąć do pyszczka. Nawet Kitekaty i Wiscasy (kiedyś ulubione!), których jeszcze trochę mam w domu, wysychają w misce i nie chce ich za żadne skarby ruszyć.
Na powrocie do Kitekatów i Wiscasów mi oczywiście nie zależy, ale to chyba też nie jest dobrze, jeśli kot je tylko suchy pokarm?
Ja się w każdym razie nie czuję dobrze, kiedy ją tak karmię.
Co zrobić? Czy możecie mi poradzić?