Jakis czas temu pisalam ,ze chce pojechac do Azylu w Falenicy i szukalam kogos kto pojedzie ze mna.Dzis bylam tam wraz w beva czyli Ewa oraz Marysia ,moja corka.
Duzo psow i jeszcze wiecej kotow.Warunki nie najgorsze biorac pod uwage ,ze to schronisko prywatne.Widac ,ze wlascicielka p. Agnieszka oraz wolontariusze wkladaja tam duzo pracy.I tak samo duzo tej pracy potrzeba ,zeby utrzymac to schronisko.
Kotki przerozne niestety dosc nieufne,chudziutkie.Jedzenia maja pod dostatkiem ale sadze ,ze koty nie moga zyc w takim zbiorowisku stad ich chudosc.jeden biedaczek z grzybica na calym ciele(leczona grzybica) bardzo sie do nas przytulal i prosil o glaskanie.Oczywiscie wyglaskalysmy go.Bardzo ladna przydomowa woliera dla kotow,widac ,ze nowo wybudowana.
Mysle ,ze najbardziej potrzeba tam forsy i pomocy,rak do pracy.
Zamierzam napisac artykul do lokalnej gazetki ,moze ktos sie zainteresuje.No i nastepnym razem wezme sie juz do jakiejs roboty ,bo dzis to tylko glaskalam ,cmokalalam i rozgladalam sie.
Byla tez sprawa jednego kociaczka czekajacego na zabranie ,w najblizszych dniach.Oczekuje na to w kontenerku odizolowany od reszty kotow i psow(choroby!).Biedny malentas plakal i wyciagal lapki przez kratki.Szkoda ,wielka szkoda ,ze nie moge ofiarowac mu domu.
Zachecam Was wszystkich ,kochani,do wlaczenia sie w jakikolwiek sposob w pomoc dla takich miejsc.Te psy...proszace o dorobine zainteresowania.Te kotki obserwujace nas wielkimi oczyma,obwachujace wyciagnieta dlon ,chudziutkie i smutne.Ech....
Sciskam magda&OZT