A ja się pokuszę o komentarz.
Ponieważ uważam, że ta sprawa wymaga spokojnej i rzeczowej rozmowy.
Nie bywam często u Pani Ali, tylko sporadycznie, ale praktycznie codziennie rozmawiam z CoToMa, czytam też jej wątek który prowadzi w imieniu Pani Ali. I nasunęło mi się kilka rzeczy.
Z lekka zdziwiła mnie wypowiedź Marry. Z tego co napisała, wynika, że nie może ona pomagać dłużej w przytulisku, bo nie jest w stanie znieść psychicznie tego, co tam się dzieje z kotami. W przytulisku na co dzień mieszka Pani Ala. Ona poświęciła temu miejscu swój dom, swoje życie, wszystko. I mimo, że może czasem nie jest tam tak, jak nam, właścicielom jednego lub kilku kotów, się wydaje, że być powinno, to winni jesteśmy takim osobom jak Pani Ala wielki szacunek. Powody dla których Pani Ala czasem nie jest w stanie postępować tak, jakby nam tutaj się najbardziej podobało jest wiele. Finanse, czas, możliwości... Ale nie uważam, żeby było to powodem by przestać pomagać. Wiem, że Pani Ala i CoToMa robią wszystko co w ich mocy dla swoich kotów. Pamiętam słowa Pani Ali, jak mówiła, że chciałaby by było to miejsce gdzie byłyby koty stare, ułomne, takie których faktycznie nikt już nie chce. Ale życie jest inne.
Nie chciałabym kwestionować pomocy jaką Marry niesie kotom, ale z tego co mi wiadomo to w ciągu ostatnich miesięcy pomoc kotom z przytuliska była bardzo skromna. I mnie, osobiście, zastanawia troszkę, dlaczego Pani Ala ma długi u weterynarzy a CoToMa wydaje dużo swoich pieniędzy, jeśli Marry, według przedstawionych faktur wydała bardzo dużo pieniędzy na leczenie kotów z przytuliska.
Przepraszam za przydługą wypowiedź ale ja tę sprawę od dłuższego czasu widzę w ten sposób.