zuza pisze:Witaj
Przy okazji popros o ksiazeczke i pilnuj wpisywania tam tego, co kot dostaje
Poprosilam przy drugiej wizycie. Weterynarz stwierdzil, ze pozniej tez bedzie czas na wydanie ksiazeczki, czyzby sie obawial ze pojde do innego weta?
Moja starsza corka nie odstepuje kota na krok i, ku mojemu zdziwieniu kotu to odpowiada, mimo iz Mala jeszcze nie zawsze potrafi prawidlowo sie z kotem obchodzic (ale szybko sie uczy). Ta koteczka to wcielona cierpliwosc! (BTW, chcialbym chociaz troche miec tej jej cierpliwosci dla dzieci). Mysla ze pokochala nas za wyleczenie. Teraz myslimy czy dobrym pomyslem bedzie wziecie dla niej towarzystwa z tej samej piwnicy i tego samego miotu. Ona byla slabiutka, jej rodzenstwo to podwórkowe diably. Poza tym bedzie klopot ze zlapaniem, bo one i owszem, przywykly do ludzi karmiacych je, ale bez przesady... Sama nie wiem. Z drugiej strony koty potrzebujace zawsze sie znajda, wiec moze zaczekac z kolejnym okoceniem? Te koty maja sie dobrze, niezbyt ruchliwa ulica, duzo ludzi karmiacych i opiekujacych sie, otwarte piwnice... Jest ich tam kilka, z tego co wiem nie gina pod kolami samochodow ani z rąk barbarzyńców. Lapią gryzonie i latające szczury czyli gołębie


Jak myslicie, co lepsze - poczekac czy brac kota i pozniej sie martwic? Isc za glosem serca czy rozsadku?
Pliszkowa[code][/code]