Kinus - jesli chodzi o klatki na wystawie to jest rozwiazanie - kup sobie jakis odkazacz w sprayu - np. Virkon czy cos w tym stylu - najlepiej na bazie alkoholu - szybko paruje i nie smierdzi zanadto. I zanim wlozysz do klatki kota - spsikaj ja nim. Poczekaj chwilke, wytrzyj jakas szmatka wilgoc i juz. Bedziesz miala pewnosc ze klatka jest odkazona. Jesli wczesniej byla - to tym lepiej
Ja bym zawsze tak robila - bez wzgledu na to czy koty sa szczepione czy nie. Stres wywolany wystawa oslabia odpornosc, a zadna szczepionka nie daje i tak 100 % gwarancji.
Co do mojego osobistego pogladu nt. szczepienia na bialaczke - jesli kot ma byc wychodzacy lub hodowlany - to uwazam ze szczepienie powinno byc bezwarunkowe - bo ryzyko zarazenia ta choroba jest wtedy spore. Jesli kot ma byc tylko domowy - to kwestia jest do rozpatrzenia. Teoretycznie przyniesienie do domu choroby na butach jest bardzo malo realne - ale z drugiej strony, nigdy nie wiadomo co sie stac moze - np. znajdziemy na klatce porzuconego kota i postanowimy go przygarnac a testy nie zawsze sa wiarygodne. Albo u weta jakis obcy kot pogryzie naszego. Albo nam kot zwieje na dwa dni.
Osobiscie rowniez - szczegolnie jesli ma to byc pierwsze szczepienie - wole by szczepioka byla podana podskornie - wtedy znacznie wolniej sie wchlania niz ta domiesniowa i jesli ma wystapic wstrzas - to bedzie on latwiejszy do opanowania.
Ale co wet to inna opinia na temat szczepien
Jedni kaza szczepic na konkretne choroby co roku, inni co kilka lat. Jedni domiesniowo - inni podskornie. Istnieje szkola mowiaca ze koty domowe, niewychodzace, nalezy szczepic tylko jako kociaki i pozniej raz powtorzyc szczepienie - a odpornosc wlasna i to co pozostanie po szczepionce wystarczy do konca zycia - o ile kot nie bedzie wychodzacy.
Mozna zwariowac
