Cudnie się czyta coś o tak szczęsliwym zakończeniu
Czekamy na dalsze wieści o małej już od Viteza chyba.
Jak ratowałam kociaka w zupełnie podobnym stanie, to koci katar zdążył mu "oczko zjeść"

. Były jakieś "resztki" widoczne, ale nic nie dało już zrobić. Miał pusty oczodół i miał mieć zaszywaną powiekę.
Dość długo u mnie był (byli, bo to rodzeństwo było) przed zabraniem ich przez nowego opiekuna (miały też inne choroby i musiały wyzdrowieć).
Kocurkowi brak oczka w niczym nie przeszkadzał, w każdym razie w domowych warunkach, był super kochaniutki.
Wszystkiego dobrego dla małej na nowa drogę życia
