Dzisiaj nad ranem... spałam sobie, a Sasza jak zwykle próbował mnie obudzić o jakiejś nieludzkiej porze i jak zwykle w weekend zrezygnowany ułożył się na mojej piersi-brzuchu, więc ja przysnęłąm zadowolona, nagle poczułam, że ktoś/coś obgryza mi paznokieć, podnoszę dłoń i patrzę - Sasza odgryzł mi kawałek paznokcia!
Chciał mi pomóc w pozbyciu sie w niepotrzebnego i martwego jego zdaniem paznokcia
Echm gdyby nie koty, to starch pomyśleć, jak by człowiek wyglądał: zapuszczony, nieumyty, z długimi paznokciami... Ja na pewno miałabym nogi umorusane, bo Hacker mniema, że tylko on jest w stanie dopatrzeć toalety moich stóp. A to tak łaskocze...