Pochwalcie się, proszę.
Ja dzisiaj po raz pierwszy po zimie widziałam Mariana!!!
Mieszka na parterze bloku blisko którego mam garaż. Wchodzi do swojego domu przez balkon. Jest rudy i piękny, i baardzo niezależny. Obcych ma w ...... głębokim poważaniu. Przez ponad pół roku próbowałam zwabić go na pogaduchy kicianiem i nic.
Dopiero brat, wielbiciel rudzielców, który poznał Mariana z dumnymi właścicielami u weterynarza, wyjaśnił mi że Marian ma na imię Marian.
Kiedyś zaryzykowałam zawołanie go po imieniu i reakcja była natychmiastowa: Marian przybiegł do mnie natychmiast z podniesionym ogonkiem pytając "To my się zamy?" (Maiuuu Mrut?). Potwierdziłam (Mrut, mrut) i dał się pogłaskać.
Dziś, niestety, nie zdążyłam go zaczepić, ale cieszę się, że u niego wszysko w porządku.

