Hej, stwierdziłam, że odezwę się tutaj z tym tematem bo ta sytuacja wywołuje u mnie mieszane uczucia. W mojej okolicy prawie każdy sąsiad ma psa lub więcej. Jesteśmy jedyną rodziną na ulicy, która nie ma zwierzaka, więc nasze podwórko jest puste. Jednak sąsiedzi posiadający psy mają również i koty, a ze względu że na moim terenie jest spokój, to koty u nas często przesiadują. Ja nie narzekam, bo marzę o kocie, a niestety nie mam żadnego z powodu alergii

. Jeszcze niedawno przychodziła do nas kotka "ogarniętych sąsiadów", która jest zadbana, po kastracji i szczepiona więc nie musimy się niczego obawiać, w dodatku bardzo nas lubi i jest przylepą

. Około 2 miesiące temu wprowadził się nowy sąsiad z dorosłym kocurem, który jest strasznie płochliwy i zdystansowany, dlatego nawet jeśli już jest na naszym podwórku to w krzakach lub przy żywopłocie. Nie widziałam żeby te 2 koty się kłóciły lecz słyszałam pewne kocie kłótnie na ulicy, ale do sedna. Niedawno pewien "oryginalny" sąsiad który ma z 5 psów jak nie więcej, kupił małego kocurka. Cóż, nic by mnie nie irytowało w tej sytuacji, ale wiem jakie on ma poglądy: psów i kotów to on w ogóle nie szczepi ponieważ "nie wie co weterynarz im wstrzykuje" (a przypominam, że tam gdzie mieszkamy wciąż jest problem ze wścieklizną). Sam w sobie kociak, którego kupił jest cudowny, przychodzi do nas rano, łasi się i bawi. Problem jest jednak w tym, że ten sąsiad go nie wykastruje (w sumie czemu tu się dziwić skoro też pozwala swojej wnuczce na zabawę z nieszczepionymi psami). Ja i moi rodzice jesteśmy niezadowoleni z tego powodu, ponieważ wiemy, że za jakiś czas, gdy kocurek dorośnie, zacznie obsikiwać nasz zadbany ogród i drewniany taras (a gdy to wszystko wsiąknie to będzie okropnie śmierdzieć). Już nawet ta kotka "ogarniętych sąsiadów" rzadziej do nas przychodzi, próbuje też czasem walczyć o swoje terytorium z tym kociakiem np. sycząc na niego. Też nie chcę go odrzucać gdy dorośnie, bo to nie jego wina, że jesteśmy w takiej sytuacji, lecz właściciela. Z drugiej strony wiem, że jak nic nie zrobimy, zacznie wtedy sikać wszędzie, męczyć i ganiać tę zadbaną kotkę, którą bardzo cenimy. Co powinnam zrobić w tej sytuacji? Powiedzieć sąsiadowi "Hej, wykastruj kota bo sika na moje podwórko"? Z resztą, pomimo że ten sąsiad ma wiele poglądów, z którymi się nie zgadzam to też nam pomógł w wielu sytuacjach. Wiem też, że niełatwo go przekonać do swoich racji. Jak rozwiązać ten problem, żeby nikt nie poczuł się zaatakowany?
