Mam kotkę, dachowca z fundacji, która przez ostatnie 3 lata zrobiła szkody na kilka a nawet kilkanaście tysięcy złotych w moim domu. Zaczęło się od tego, że gdy ją wzięliśmy do siebie 9 lat temu, mieliśmy również innego kotka i pieska, jednak 3 lata temu odszedł najpierw piesek, z którym się bardzo lubiła, potem pół roku później nasz drugi kot. Od tej pory załatwia się na wszystko w domu, na podłogę, nowe listwy, kanapę, stół jadalniany, a nawet potrafi załatwić się do własnej miski z jedzeniem. Z kuwet skorzysta może raz w tygodniu, mimo tego że ma 2 duże, puste i czyste kuwety w dobrze dostępnych miejscach. Nie chce wychodzić na dwór, mimo tego, że wcześniej była wychodzącym kotem. Nie możemy mieć żadnego dywanu w domu, bo przetrwa maksymalnie 1 noc i już jest do wyrzucenia. Nie działają żadne spreje, które powinny odstraszać od sikania.
Kotka ma naprawdę bardzo dobre warunki, ma dużą przestrzeń, wiele drapaków, kryjówek przed innymi zwierzętami w domu. Nie można również tego podpiąć pod starość, gdyż zaczęła to robić mając 7 lat jak odszedł nasz labrador, oraz potrafi stanąć na samym środku podłogi i na twoich oczach załatwić swoje potrzeby na ziemię. Kuwety również są dobrze dla niej dostępne, ponieważ czasami zdarzy się jej z nich skorzystać. Sika w różnych miejscach w domu, najczęściej pod różnymi drzwiami i na meblach.
Weterynarz mówi, że kot jest zdrowy i nic mu nie jest, jednak fizycznie może jest zdrowy, ale tutaj sprawa leży raczej bardziej w sprawach psychicznych. Koszty naprawy szkód już przekraczają mój budżet, a chcielibyśmy się przygotowywać do sprzedaży naszego domu. Każdy kto ma kota, wie jaki zapach ma koci mocz, a u nas aż listwy przypodłogowe odchodzą od ścian przez ciągłe sikanie na nie.
Nie mam już więcej pomysłów, co mogę zrobić i jak jej pomóc, próbowaliśmy już wszystkiego. Od 3 lat żyjemy w kocich odchodach. Czy może ktoś ma jakiś pomysł, co z tym można zrobić?