Do ubranka dołączył abażur hańby, gdyż Belcia dała radę wygryźć sobie część pampersa i rozlizać trochę szwy na brzuchu. Omal nie wysunęła też sobie cewnika... Po raz drugi, bo pierwszej nocy dała radę .
Porzuciliśmy klosz hańby gdy okazało się, że będąc w body niemowlęcym (z dziurką na ogon) Belcia nie ma się szansy tak powygryzac. Anyż miota się między sraczka a zatwardzeniem, obecnie na szczęście w fazie dającej się wyciskać kupy. Uszka Megu się leczą. Nie oddychamy z ulgą żeby nie zapeszyc
Jesteśmy po zdjęciu szwów. Przyszły wyniki - złośliwy rak macicy. Całość wycięta, nie było przerzutów, więc powinno być dobrze, ale konsultacja onkologiczna i RTG płuc za 3 miesiące konieczne.