Śmierć kota podczas zabiegu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 31, 2024 21:43 Śmierć kota podczas zabiegu

Witam, potrzebuję pomocy w zrozumieniu mi ostatniej sytuacji, gdzie mój roczny kot zmarł podczas wykonywania zabiegu.
Od trzech miesięcy zmagaliśmy się u naszej kotki z młodzieńczym zapaleniem dziąseł. Początkowo podawany jej był steryd w tabletkach, dostała również antybiotyk. Mieliśmy przez miesiąc obserwować sytuację i pojawić się na wizycie kontrolnej. Leczenie zadziałało na 2,5 tygodnia, później zaczerwienienie zaczęło nawracać. Weterynarz podjął decyzję, że steryd w tabletkach będzie podawany nadal, natomiast w mniejszej dawce niż ostatnio, a do tego będziemy stosować steryd w zastrzyku w dawce 40 mg co 3 tygodnie. Połączenie to działało na tydzień, później ponownie zapalenie nawracało. Zapach z pyszczka był nie do zniesienia, a zapalenie nie ustępowało, więc podjęliśmy decyzję z weterynarzem, że wykonamy ekstrakcję zębów policzkowych i ewentualnie kilku innych, jeśli podczas zabiegu okaże się, że trzeba wyrwać jeszcze jakieś dodatkowe.
Zabieg był wykonywany był u weterynarza, któremu bardzo ufałam, ponieważ uratowali mojego pierwszego kota, z którym chodziłam po weterynarzach przez ponad 2 lata w celu uzyskania diagnozy i to był szósty weterynarz u którego byłam i który jako pierwszy wywarł na mnie ogromne wrażenie, jeśli chodzi o stawianie diagnoz i wiedzę. Zabieg był wykonywany przez chirurga z 20 letnim doświadczeniem. Teraz zabieg powierzyłabym stomatologowi. Niestety byłam bardzo zaślepiona przez lekarzy, naprawdę bardzo im ufałam. Wierzyłam, że trafiłam w dobre ręce.
Zabieg ekstrakcji zębów był umówiony bardzo szybko, w zasadzie 5 dni po wizycie kontrolnej. Podczas wizyty kontrolnej skontrolowano tylko stan zębów, kot nie został przebadany, nie została pobrana również krew do badań. Kota nie osłuchano, nie miał wykonanego EKG ani echa serca. W dzień zabiegu przyszłam z kotem do weterynarza, gdzie zostałam od razu poproszona na salę. Kota zważono (2,8 kg) i podano zastrzyk domięśniowo. Nic poza tym. Niestety nie znam nazwy preparatu, dokładnie mnie nie poinformowano. Jedyną informację, jaką dostałam, to że kot powinien zasnąć w ciągu 5-10 minut. Kot zasnął już po minucie, co jest dla mnie pierwszym znakiem zapytania, czy na pewno tak szybko kot powinien zasnąć? Widziałam, jak kotu słabnie oddech, natomiast myślałam, że tak ma to wyglądać, więc niczego nie zgłaszałam. Przyszedł lekarz, zabrał kota i po ok. 4 godzinach miałam go odebrać. Po 1,5 h dostałam telefon, że kotu zatrzymało się serce i zmarł. Zęby zostały wyrwane i kiedy lekarz przeszedł do wykonania kontrolnego RTG zębów, kot uniósł ogon, oddał mocz i odszedł. Nie potrafię do końca tego zrozumieć, jak to jest możliwe, że kot podczas narkozy unosi ogon i sika? Wg lekarza możliwe było, że u kota nastąpił obrzęk płuc na tle stresowym, w wyniku czego nastąpiło zatrzymanie akcji serca. Czy faktycznie takie coś może się przydarzyć?
Wiem, że teraz to tylko zgadywanie. Nastąpiło wiele błędów przy przygotowaniu kota do zabiegu, strasznie się obwiniam, że nie dopilnowałam, aby kot miał wykonane wszystkie badania, ale nie przyszło mi to wtedy do głowy, ponieważ naprawdę czułam, że jestem w bardzo dobrych rękach i czułam się zaopiekowana. Natomiast czy ktoś miał może podobną sytuację, że kot zmarł podczas zabiegu? Próbowałam się dokopać do wielu źródeł, natomiast informacje na ten temat są znikome. Naprawdę chcę wierzyć, że to był po prostu czysty przypadek, ale im więcej dni mija od śmierci mojego ukochanego kota, tym bardziej mam wrażenie, że coś poszło nie tak podczas zabiegu i zawinił lekarz.
Leki podane podczas zabiegu to Sedator, Synulox Rtu inj., Meloxidolor, Comfortan.

vegila

 
Posty: 3
Od: Śro lip 31, 2024 20:44

Post » Śro lip 31, 2024 23:18 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

Podczas zabiegu powinien być anestezjolog i pilnować pacjenta.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15255
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sie 01, 2024 0:26 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

:( Bardzo Ci wspolczuje i przytulam. Taka nagla, niespodziewana smierc to wielka trauma.
Fredziu!
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 5016
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Czw sie 01, 2024 9:50 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

Mogę tylko współczuć. Straszne, taki młody kociak...[*][*][*]
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=220448
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 69965
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 01, 2024 13:29 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

mziel52 pisze:Podczas zabiegu powinien być anestezjolog i pilnować pacjenta.


Podobno parametry życiowe były monitorowane. Z tego co wiem, to lekarz, który "towarzyszył" zajmuje się anastezjologią, ale specjalizacji nie ma. Napisałam w cudzysłowie, bo w momencie, kiedy przyszłam oddać kota do zabiegu, czekali pacjenci na wizytę. Kiedy przyszłam się pożegnać z kotem, a było to wcześniej, niż faktycznie miałam odebrać kota po zabiegu, w poczekalni również czekali pacjenci, co wzbudza we mnie wątpliwości, czy anastezjolog był obecny podczas zabiegu, czy tylko od czasu do czasu do niego doglądał...

vegila

 
Posty: 3
Od: Śro lip 31, 2024 20:44

Post » Czw sie 01, 2024 13:35 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

pibon pisze::( Bardzo Ci wspolczuje i przytulam. Taka nagla, niespodziewana smierc to wielka trauma.


Dziękuję za słowa wsparcia. Nie mogę się z tym pogodzić, kociak był z nami tylko 5 miesięcy i nic nie zapowiadało, że zabieg może się tak zakończyć. To był wyjątkowy kot...grzeczny, milusiński, kochał człowieka. Taka niespodziewana śmierć to ogromny cios dla mnie, bo strasznie się o to obwiniam, chociaż nie powinnam. Trauma pozostanie do końca życia, teraz każda wizyta u weterynarza będzie się wiązała z paniką z mojej strony, czy na pewno wszystko jest dobrze. A najgorsza jest świadomość, że nigdy nie dowiem się, jaka była przyczyna śmierci kota, bo nawet nie zleciłam sekcji zwłok. To wszystko przebiegło tak szybko, był to dla mnie ogromny szok, że nawet o tym nie pomyślałam...

vegila

 
Posty: 3
Od: Śro lip 31, 2024 20:44

Post » Czw sie 01, 2024 15:17 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

:cry:
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 4014
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Czw sie 01, 2024 16:06 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

vegila, bardzo Ci współczuję.
Żal koteczka. :(
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pon mar 24, 2025 2:20 Re: Śmierć kota podczas zabiegu

Witaj!
Spotkało mnie to samo. Przygarnęłam dwie półroczne kotki z zapaleniem dziąseł. Weci rzucili diagnozą, że to młodzieńcze, następnie gdy wymieniły mleczne ząbki na stałe, że plazmacytarno-limfocytarne...
Tylko żaden nie połączył w mózgu kropek, że odkąd przygarnęłam te koteczki, zapalenie rozeszło się na resztę mojego starszego stada. Bajdurzyli o odczynie na płytkę nazębną u starszych, kazali psikać Vetprotector, smarować Orozyme, szczotkować codziennie zęby szczoteczką i pastą...
Na jednym kocurku (14 lat) eksperymentowali z Enrofloksacyną, Convenią (antybiotyki), Zylexis (szczepionka), Prednicorton (steryd).
No i oczywiście parli by "rwać, rwać i rwać zęby" u wszystkich.

Wykończyli mi 3 koty. Jedna z tych małych bliźniaczek, wówczas roczna zatrzymała się podczas zabiegu i już nie ruszyła, a badania z krwi miała idealne.
Drugą 12 latkę odebrałam po zabiegu wyrwania 14 zębów z ostrą niewydolnością nerek, choć przed zabiegiem badania z krwi miała idealne. Po 2 tyg zrobiła się koszmarna anemia i zebrała się woda w płucach. Nie było ratunku.

Ten na sterydach po 3 miesiącach wymiotował krwistymi kawałkami z żołądka i robił biegunką z krwią a dziąsła nadal babrały się. Co miałam robić? Zdecydowałam się na eutanazję.

Gdy czwartemu kocurkowi stan zapalny zajął łuki podniebienne i przy każdym przełknięciu półpłynnego pokarmu wrzeszczał i wyrywał się, trafiłam wreszcie do któregoś kilkunastego z kolei weta, która pobrała stadu wymazy z gardeł na badania metodą PCR i posiewy tradycyjne na pożywce.
Real-time PCR Test Report wykazał zakażenie wirusem Calici i Mycoplasmą a na pożywkach wyrosły: Pasteurelle stomatis i multocida oraz Frederiskenia canicola i Schaalia canis.

Od kilku lat widzę epidemię zapalenia dziąseł wśród psów i kotów. Tu w Warszawie rwą zęby na potęgę albo eksperymentują jak wyżej z moim.
Nie kwapią się robić badań diagnostycznych i szukać przyczyny zapalenia. Ładują w te biedne zwierzęta co popadnie w ciemno, a potem rwą, albo rwą od razu na dzień dobry. Aby tylko kasa im się zgadzała.

Tymczasem leczenie powyższych patogenów jest bardzo skomplikowane. Bakterie Mycoplasme leczy się od 4 do 6 tygodni Doksycykliną lub fluorochinolonami. Ona nie rośnie na pożywkach, dlatego opracowano metodę PCR i niestety nie można zrobić antybiogramów. Są tylko wytyczne europejskie jak leczyć.
Pozostałe bakterie - według wrażliwości z antybiogramów.
Natomiast Calici - interferonem.

U moich kotów przetrwałe zakażenie tak mocno wyżarło tkanki jam ustnych, że nie zadziałał interferon w zastrzykach. Dopiero nowatorska metoda do pyszczków.

Jedną ampułkę dzieli się na 6 porcji (0.2 ml jedna porcja) do insulinówek. Taką porcję wlewa się do pyszczka na rany codziennie. Resztę porcji zamraża w zamrażalniku i odmraża w palcach (kilka chwil) w kolejnych dniach. Leczenie może trwać nawet 200 dni, aż do jałowych wyników PCR kontrolnych.

Zdecydowaną większość polskich wetow powinno pozbawić się praw wykonywania zawodu, bo to niedouki, nie mają pojęcia ani o chorobach, ani diagnozowaniu, ani leczeniu.
Skarż tych swoich do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej przy właściwej Izbie Weterynaryjnej za rażące zaniedbania: brak badań diagnostycznych, by ustalić przyczynę zapalenia dziąseł i brak właściwego leczenia, a następnie brak badań z krwi i echa serca przed zabiegiem stomatologicznym.
Bo w sumie niczego więcej nie udowodnisz, jeśli coś spartolili podczas narkozy.

Łączę się z Tobą w bólu, bardzo wielkim bólu z mojej strony od 27.06.2024, gdy straciłam pierwszą koteczke...nie wiem, czy kiedyś otrząsnę się i wrócę do równowagi psychicznej. Dlatego doskonale rozumiem Cię.

Sandra7

 
Posty: 1
Od: Pon mar 24, 2025 1:15




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 37 gości