Nowotwór u kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 26, 2025 13:04 Re: Nowotwór u kota

Blue pisze:
Katarzynka01 pisze:Często się zgadzam z Blue, często korzystałam z jej wiedzy i doświadczenia, ale akurat z opinią o kocich nowotworach nie zgadzam się zupełnie.


Katarzynka01 - ale czy musimy popadać ze skrajności w skrajność? A może po prostu siebie z jakiegoś powodu nie rozumiemy w tym przypadku i źle interpretujemy to co chcemy przekazać?
Napiszę jak ja to widzę.
Ty masz rację w tym że czasem weci zapędzają się w próbach przedłużania życia kotom którym pomóc już się nie da. Czasem robią to opiekunowie lub dążą i naciskają na weta. Bywa że choroba ma taki przebieg iż diagnoza nie jest pewna i próbuje się o zwierzę walczyć choć szans nie ma ale o tym jeszcze nie wiadomo.

Ale będę szła w zaparte w swoim twierdzeniu - nowotwory złośliwe są różne i nie można uogólniać rokowań tylko na podstawie określenia: nowotwór złośliwy.
Czy dlatego że jakiś wet przedłuża walkę o życie mimo wskazań już do eutanazji - mamy uznać że diagnoza "nowotwór złośliwy" to z automatu ma być zaprzestanie leczenia i wyrok śmierci?
Uważasz że nie należy operować kotów z nowotworem złośliwym jeśli są wszelkie szanse na to że operacja przywróci je do zdrowia nawet za cenę utraty małżowiny usznej lub łapy czy ogona?
Uważasz że nie należy stosować terapii paliatywnej u kotów z diagnozą nieoperacyjnego nowotworu złośliwego, jeśli nie jest obciążająca dla zwierzęcia i może mu dać jeszcze trochę fajnego życia?
Dopytuję się - bo tak naprawdę nie wiem o czym tak naprawdę piszesz a raczej - co jest Twoją wizją prawidłowego, właściwego postępowania w sytuacji gdy opiekun kota usłyszy: no niestety, badanie wycinka wykazało zmianę złośliwą.
Moją jest spytanie się weta - jaką dokładnie i co mamy w opcjach biorąc pod uwagę rodzaj nowotworu, jego umiejscowienie, specyfikę danego kota. I na podstawie tego co usłyszę oraz własnych przemyśleń - dalsze decyzje. Bywa że tą decyzją będzie eutanazja. Bywa że słowa: oczywiście, tniemy łapę jeśli jest duża szansa na to że pozbędziemy się gada raz na zawsze.
Miałam koty z nowotworami, mięsakiem poszczepiennym, nowotworem trzustki, nowotworem kości, pomagałam znajomym np. w podawaniu leków kotom onkologicznym lub w opiece nad nimi po operacjach, dziś została uśpiona moja była tymczaska Zuzia, z powodu nowotworu nadnerczy. Naprawdę, nie jest to dla mnie temat czysto teoretyczny.

Nie popadam w żadne skrajności, gdzie Ty to zobaczyłaś w moich postach? 8O

Co do nowotworów złośliwych u kotów, mam zupełnie inne o tym zagadnieniu zdanie niż Ty.
Po pierwsze - wykrycie na wczesnym etapie. Doskonale wiesz, że u kota to akurat szalenie trudne. Często profilaktyka nie wykazuje nic niepokojącego, nie ma żadnych niepokojących objawów, kot nie pokazuje, że coś złego się z nim dzieje, a gdy już postawiona zostaje diagnoza często jest zbyt późno na ratunek. Tak, wiem co mówię i mogę to zilustrować przykładami nie tylko moich, ale i znajomych kotów.
Wkładasz mi w usta (w klawisze) rzeczy, których w ogóle nie powiedziałam. Wypraszam sobie. Nigdzie nie napisałam o odstąpieniu od opieki paliatywnej, gdzie to wyczytałaś w moich postach? Ale jest różnica pomiędzy opieką paliatywną, a inwazyjnymi sposobami na podtrzymanie życia które gaśnie i nie ma ratunku.
Nigdzie nie napisałam, że należy odstąpić np od operacji gdy ona daje szansę na poprawę a nawet wyleczenie. Ale robienie tego na siłę, za wszelką cenę uważam za zbrodnię, za znęcanie się. I rolą mądrego weta, nawet gdy opiekun nalega, jest wytłumaczenie, że inwazyjne i bolesne zabiegi nie mają sensu bo raczej trzeba skupić się na zapewnieniu komfortu kotu w ostatnich dniach. Ty piszesz, że "czasem weci...", otóż wcale nie czasem a często oferują stresujące badania, inwazyjne terapie o których doskonale wiedzą, że prowadzą donikąd. Niech zgadnę - dla kasy? Są też weci obrońcy życia, znam takich. Polega to na tym, że bez względu na dobrostan kota oni do końca go "leczą", kot umiera, a oni "leczą". Nikt mnie nie przekona, że to normalne i nie warte potępienia.
Nigdy nie zapomnę sk..., który umierającemu Dżygitowi robił USG, wynik był fatalny, a on koniecznie chciał zrobić biopsję. Po co? Biopsję, której Dżygit i tak by nie przeżył. Nie wiem. Dla swojej wiedzy, dla kasy, dla jaj? Po co?
Bardzo kochałam i kocham moje koty, zrobiłabym wszystko dla ich ocalenia, ale jest granica poza którą opieka i terapia przeradzają się w znęcanie. I w zasadzie, tak to odbieram, człowiek robi to dla siebie, nie dla ukochanego kota.
Reasumując - z nowotworami u kotów (ale też i psów) mam zupełnie inne doświadczenia niż Ty. Złe.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8863
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro lut 26, 2025 18:13 Re: Nowotwór u kota

Katarzynka01 - Nie napisałam że Ty popadasz w skrajność ale że obie trochę jakby w tym kierunku zmierzamy w stosunku do swoich poglądów, zapewne tak to wygląda dla osób które czytają nasza dyskusję. Jakbyśmy stały na dwóch skrajnych pozycjach.

Niektóre nowotwory można zdiagnozować bardzo wcześnie, np. zmiany skórne, podskórne.
Profilaktyka - robimy biopsję, jeśli zmiana jest złośliwa, wycinamy z dużym zapasem tkanki. Jeśli łagodna ale potencjalnie mogącą zezloślliwieć to po prostu wycinamy. Tu czas gra dużą rolę.

Sprzeciwiasz się stanowczo temu co ja piszę a patrząc z boku mam wrażenie że mamy podobne zdanie. I nie wiem o co my się kłócimy tak naprawde. Ja nigdzie nie napisałam że koty z nowotworami należy leczyć do upadłego, diagnozować do ostatniego dnia życia i wyszarpując każdy kolejny dzień bez patrzenia na koszta,także te ponoszone przez kota.

Jedyne co napisałam innego to to że niektóre nowotwory złośliwe da się pokonać operacyjnie (uważasz że nie?) i że czasem mimo złej diagnozy, gdy operacja nie ma sensu, można dać kotu sporo fajnego czasu leczeniem.
O co jest ta nasza wymiana zdań która idzie w tak niefajne rejony i emocje?

Blue

 
Posty: 23936
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lut 26, 2025 19:10 Re: Nowotwór u kota

Co do wczesnej diagnostyki zmian skórnych/podskórnych, zamian w uszach, to się zgodzę.
Ale nowotwory płuc, trzustki i wątroby, chłoniaki, zmiany wewnątrz czaszki łatwe do diagnostyki nie są i najczęściej nie wysyłają żadnych ostrzegawczych sygnałów. A jak się już objawią to w stadium zaawansowanym gdy szanse na pozytywne efekty terapii są znikome.

Szczególnie jedna rzecz oburzyła mnie w Twojej wypowiedzi:
Uważasz że nie należy stosować terapii paliatywnej u kotów z diagnozą nieoperacyjnego nowotworu złośliwego, jeśli nie jest obciążająca dla zwierzęcia i może mu dać jeszcze trochę fajnego życia?

Skąd w ogóle taki pomysł? Bo ja niczego takiego nie napisałam.

A poza tym nie jest moim zamiarem się z Tobą kłócić, po prostu odniosłam się do tego co napisała kitkunia o leczeniu i tyle.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8863
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Śro lut 26, 2025 21:51 Re: Nowotwór u kota

[quote="Katarzynka01"
Skąd w ogóle taki pomysł?
[/quote]

Stąd że czytałam co piszesz, pisałaś że się ze mną nie zgadzasz a tak naprawdę znam Cię już w sumie tyle lat i zawsze uważałam że poglądy na te sprawy mamy podobne - mniej lub bardziej (zbliżone) ale jednak zdroworozsądkowe. Ale czasem kogoś źle oceniam - bo może przecież mieć kategoryczny pogląd na coś inny niż ja choć w wielu innych sprawach mamy podobne, czasem ktoś się zmienia pod wpływem różnych przeżyć, ale podsumowując nie rozumiałam w czym tak naprawdę się ze mną nie zgadzasz na tyle kategorycznie że o tym piszesz w taki sposób.
I stąd pytanie - które z moich poglądów są tak inne od Twoich - bo prawdę mówiąc cały czas nie wiem.
Moja wypowiedź odnosiła się tylko do jednego - do wypowiedzi kitkuni że nie ważne kiedy nowotwór złośliwy się zdiagnozuje, nie ważne czy wcześniej czy późno, nie ważne jaki - jest to zawsze wyrok śmierci a leczenie to przedłużanie agonii. A ja cały czas piszę o tym jedynie że nie jest to prawda. Nowotwory są różne i za każdym razem jest to bardzo indywidualna sprawa.
I u kotów a tym bardziej u ludzi. Najbardziej zszokowało mnie że ktoś kto podaje się za pracownika onkologii twierdzi że u ludzi też to wszystko jest nieważne, bo nowotwór złośliwy to pozamiatane w momencie postawienia takiej diagnozy. Kij z profilaktyką.

I absolutnie się zgadzam z Tobą że wiele nowotworów złośliwych u kotów rokuje bardzo źle już w momencie diagnozy, absolutnie też się zgadzam że często do bardzo zaawansowanego stadium przebiegają bezobjawowo lub dają objawy nie sugerujące długo że to chodzi o nowotwór. Toż to oczywiste.
W dodatku z powodu szybkiego metabolizmu u kotów rozwijają się często bardzo szybko. To absolutna prawda.
Piszę tylko i wyłącznie o tym że nie jest to regułą.
Są nowotwory które skutecznie się leczy operacyjnie, są nowotwory które u kotów świetnie reagują na chemię podawaną w domu, w formie tabletek, w sposób dla kota mało obciążający - bo taki jest sens chemioterapii prowadzonej przez mądrego weta, ona ma przedłużyć życie w dobrym komforcie, nie wyleczyć za wszelką cenę, są zmiany które wyglądają na nowotwory złośliwe ale po diagnostyce okazują się zmianami łagodnymi które można zoperować i zapomnieć o chorobie, są nowotwory które można zdiagnozować na bardzo wczesnym etapie lub w postaci jeszcze przed zezłośliwieniem (np. odczyn poszczepienny utrzymujący się dłużej niż miesiąc ma ogromny potencjał zmienienia się w mięsaka nawet jeśli stopniowo zacznie zanikać).
Puszczenie przez kogoś w eter informacji że nowotwór złośliwy to wyrok śmierci i pozostawienie tego bez komentarza uważałam za niedopuszczalne z mojej strony - bo to rodzi ryzyko nie podjęcia przez opiekunów leczenia/działań asekuracyjnych w sytuacji gdy są one jak najbardziej możliwe.
I tylko o to mi chodziło.

Blue

 
Posty: 23936
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lut 26, 2025 22:58 Re: Nowotwór u kota

Blue pisze:[quote="Katarzynka01"
Skąd w ogóle taki pomysł?


Stąd że czytałam co piszesz, [/quote]
Najwyraźniej niedokładnie. Odnoszę się do tego konkretnego zarzutu, że jestem przeciwna opiece paliatywnej. To absurd.

A poza tym nie chce mi się wieść jałowej dyskusji.
EOT
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8863
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Czw lut 27, 2025 5:40 Re: Nowotwór u kota

To nie był zarzut tylko pytanie. Bo nie wiem nadal w czym tak naprawdę się ze mną nie zgadzasz.
Ja odpowiadałam na ten tekst kitkuni odnośnie możliwości medycyny weterynaryjnej po postawienie diagnozy nowotworu złośliwego:
Lekarze nie są w stanie nic zrobić, można jedynie przedłużać agonię, faszerując lekami, chemią, radioterapią, ale ostatecznie i tak to nic nie da, wydłuży jedynie niepotrzebnie cierpienie.

Oraz że rak to zawsze wyrok i nic tego nie zmieni.
Ale z mojej strony też jak najbardziej EOT.

Blue

 
Posty: 23936
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 78 gości