nigdy tego nie zrozumiem.... Wymioty/ a także biegunki to naturalny odruch obronny organizmu przed pogorszeniem stanu - zatruciem, wysokim ciśnieniem, bólem.... i lekarze ot tak lekko wprowadzają środki przeciwdziałające tej naturalnej obronie, nie wiedząc nawet co się dokładnie ze zwierzęciem dzieje.
Podam przykłady na ludziach- ja sama , mając ze dwa razy w życiu jelitówkę czułam się strasznie, ale ulga przychodziła właśnie kiedy pogoniło mnie do łazienki i przeczyściło jedną czy drugą stroną. Wtedy mogłam zawlec się do łóżka, położyć i spokojnie zasnąć na chociaż kilka godzin- organizm spokojniej wypoczywał, brałam elektrolity, o jedzeniu nie było mowy, wiadomo... Nikt mnie nie męczył (raz kroplówka na własne życzenie) i tak przechodziło..
Moja siostra z kolei miewa migreny, ale to takie, że traci od nich czasami przytomność- ból głowy i ciśnienie od tego narastające są ogromne, leki nie pomagają, ale za to jak naturalnie pogoni ją do wymiotów - ciśnienie natychmiast się obniża a ona schodzi ze stanu zagrożenia życia do w miarę stabilnego (ciut mniejszego bólu) .
Wyobraźcie sobie teraz jak czują się te zwierzęta którym się poda właśnie środki przeciwwymiotne i przeciwbiegunkowe........ to nie jest pomoc,to jest katowanie

. Tak, ja zdaję sobie sprawę, że zarówno wymioty jak i biegunka mocno podrażniają przewód pokarmowy, ale .... jest to mniejsza szkoda niż jak organizm zatruwa się od środka. Taki sam błąd to zbijanie gorączki (i u zwierząt i u ludzi) - która to jest naturalnym mechanizmem obronnym. Gorączka do pewnego stopnia jest pomocą a nie szkodą dla organizmu . Należy ją monitorować i jeśli jest nienaturalnie wysoka (czyli np 41* u zwierzaka)- tak, wtedy należy delikatnie ją obniżać, jak się da to naturalnie schładzając organizm, jak nie- lekiem.... bo trzeba chronić mózg przed uszkodzeniem, ale ... zbijanie stanów podgorączkowych , albo prewencyjne podawanie takich środków... straszne to jest. Organizmy żywe należy wspomagać w walce, ale nie traktować jako kompletnie bezbronne kaleki. Niestety ludzie lubią iść w skrajności a to zabija
