Pani do weta z kotem na rękach

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 28, 2024 16:15 Re: Pani do weta z kotem na rękach

Bestol, fundacja w której działam nie wyda kota do domu, w którym nie ma zrobionych zabezpieczeń. Najpierw siatka/kratki, potem adopcja.
Fundacja Pomocy Zwierzętom Kłębek KRS: 0000449181

Jarka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11892
Od: Czw kwi 10, 2008 16:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob gru 28, 2024 16:54 Re: Pani do weta z kotem na rękach

Te moje kotki o których wspomniałam mają dobre domy - tylko ten początek był taki, hmmm...lekkomyślny?

Ja mniej więcej wiem co wystraszony kot potrafi zrobić, dlatego tak nalegałam na transporterek.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.

Fatka

Avatar użytkownika
 
Posty: 9671
Od: Pt sty 01, 2016 19:36

Post » Sob gru 28, 2024 17:24 Re: Pani do weta z kotem na rękach

Opisując przypadek Miki, a raczej trwający kilka lat epizod dramatycznych reakcji na transporter, chciałam tylko powiedzieć, że różne są sytuacje.
Normalnie jestem wrogiem przenoszenia kotów bez bezpiecznego opakowania :)
Moja mama też, zawsze zwracała na to uwagę wydając koty do adopcji. Nie wydawała ich osobom przychodzącym bez transporterka. Los bywa jednak złośliwy i kiedyś ukochana kotka nie zostawiła jej wyjścia. Bywa.
Blue pisze:Mam wrażenie, niestety, że te znane z opowieści koty żyjące po kilkanaście lat to ta sama historia z kotami "zawsze spadającymi na cztery łapy" po wypadnięciu z okna.
...ciach...

Żyły różnie i umierały w najróżniejszych okolicznościach. A jednak najstarszy znany mi kot rodzinny żył 24 lata i po prostu zasnął ze starości. Szczepiony tylko przeciwko wściekliźnie, pełno jajeczny i naparzający się z innymi kocurami, oczywiście wychodzący.
Ale czasy były faktycznie inne, no i nie było parwo (czyli u kotów pp) bo to świństwo w Polsce pojawiło się na przełomie lat 70/80.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8863
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Sob gru 28, 2024 17:24 Re: Pani do weta z kotem na rękach

Opisując przypadek Miki, a raczej trwający kilka lat epizod dramatycznych reakcji na transporter, chciałam tylko powiedzieć, że różne są sytuacje.
Normalnie jestem wrogiem przenoszenia kotów bez bezpiecznego opakowania :)
Moja mama też, zawsze zwracała na to uwagę wydając koty do adopcji. Nie wydawała ich osobom przychodzącym bez transporterka. Los bywa jednak złośliwy i kiedyś ukochana kotka nie zostawiła jej wyjścia. Bywa.
Blue pisze:Mam wrażenie, niestety, że te znane z opowieści koty żyjące po kilkanaście lat to ta sama historia z kotami "zawsze spadającymi na cztery łapy" po wypadnięciu z okna.
...ciach...

Żyły różnie i umierały w najróżniejszych okolicznościach. A jednak najstarszy znany mi kot rodzinny żył 24 lata i po prostu zasnął ze starości. Szczepiony tylko przeciwko wściekliźnie, pełno jajeczny i naparzający się z innymi kocurami, oczywiście wychodzący.
Ale czasy były faktycznie inne, no i nie było parwo (czyli u kotów pp) bo to świństwo w Polsce pojawiło się na przełomie lat 70/80.
Jeśli chcesz powstrzymać zielony (nie)ład, podpisz petycję https://stopgreendeal.org/pl/

Katarzynka01

 
Posty: 8863
Od: Śro gru 28, 2022 17:36

Post » Sob gru 28, 2024 20:25 Re: Pani do weta z kotem na rękach

Powiem tak
Co ma wisieć nie utonie
Nie które koty ,kontenerki taśmami kleiłam
Bo fruwały i nie wiadomo co by było
Ale lata siedzę w kotach i nie miałam żadnych kontynerkow
Koty jeździły w czym było koszyki , kartony po bananach
I nie po jednym
Z kotami tez jeździłam i chodziłam na spacery
Ile się na denerwowałam to moje
Były różne sytuacje , trzeba było sobie poradzić
Ile kotów nie ciachanych dożywało sędziwego wieku
Na cmentarzu dla zwierząt w Koniku Nowym na paru grobach widziałam powyżej 20 l
Rudzielec jest 24 lata , musiałabym sprawdzić zdjęcie chyba 2 lata temu odszedł
Mój rudzielec tez dobiegał 20 , gdyby weci inaczej postąpili to na pewno jeszcze sporo by pożył
Z nim ostatni rok przeszło jeździłam na kolanach
Miałam taka z gąbki torbę wkładałam go , otwarta
Jak tylko zobaczył kontenerek to odrazu wymioty , kupa , siku
I się dusił
W drodze byłam kilka godzin
A jak były i inne koty razem to tamte w kontenerkach
Jesienią ubiegłego roku podrzucono mi maleństwo
W bardzo złym stanie
U nas nie przyjęli , staruszek miał wizytę ( kilku wetow badania ) i go zabrałam razem
Ze nie mogę dźwigać wzięłam malutki kontenerek nie sprawdzony
Te suwaki maluch pootwierał i usadowił mi się na ramieniu ( ze sraka i glizdami )
Tylko patrzyłam czy nie ma białych
To nie znaczy ze jestem za wożeniem kotów bez kontenerów
Zależy od sytuacji
Czasami nie ma czasu na nic

anka1515

 
Posty: 4675
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Nie gru 29, 2024 0:30 Re: Pani do weta z kotem na rękach

Nie znam tej pani ani historii kota, tak tylko "domniemuję". Oczywiście nie pochwalam noszenia kota do weta "luzem", ani gdziekolwiek indziej. Ze skrajnie drugiej strony odpowiedzialności za pupila, ostatnio rozczuliła mnie starsza pani, która kota po kastracji, na kontrolę, przyniosła w transporterze przyczepionym do balkonika ma kółkach.
jeszcze jedna myśl przyszła mi do głowy. Może ten kot był "nietranspotrerkowy'"? Mój Kitek co prawda da się wsadzić do transportera jeśli się go weźmie znienacka i zadek popchnie, żeby cały wszedł, ale sam z siebie nie wlezie do żadnej ciasnej przestrzeni. Nawet karton "zbyt ogranicza jego ego", więc on do niego nie wejdzie. Jego postawa życiowa jest taka: Oto patrzcie, ja jestem, leżę to mnie omijajcie. Może tamten kot był właśnie z takich?

szczurbobik

 
Posty: 109
Od: Pon maja 27, 2013 20:29

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości